Grafen: za 10 lat czeka nas światowa rewolucja przemysłowa
Czysty węgiel o grubości jednego atomu - tak najkrócej można zdefiniować grafen. To najbardziej wytrzymały materiał w przyrodzie, który doskonale przewodzi prąd. Jest lekki, cienki i przezroczysty.
Polscy naukowcy z Instytutu Technologii Materiałów Elektronicznych w Warszawie prowadzą badania nad grafenem od 2006 roku. Uzyskali patent na jego wytwarzanie przy użyciu węglika krzemu. Teraz mają szansę na sukces na rynku komercyjnym.
Jako jedyna placówka naukowa w Polsce zakwalifikowali się do flagowego projektu Komisji Europejskiej, która przekaże 1 miliard euro na badania nad użyciem grafenu. W ciągu najbliższych dziesięciu lat czeka nas rewolucja przemysłowa, a grafen zagości w naszych domach - zapewnia profesor Jacek Baranowski z Instytutu Technologii Materiałów Elektronicznych.
Potencjał naukowy, a także tradycje przemysłowe dają szansę na stworzenie polskiej Grafenowej Doliny, dodaje profesor Jacek Baranowski.
KGHM inwestuje w grafen. Miedziowy gigant wychodzi poza sektor wydobywczy Należący do spółki KGHM fundusz inwestycyjny objął 49 proc. udziałów w utworzonej przez Agencję Rozwoju Przemysłu spółce Nano Carbon, zajmującej się komercjalizacją grafenu.
jest to najpiękniejszy i najdroższy obiekt służący do stania ..... jaki widziałem
Za donalda POlandia to kraj absurdu
dobra dobra, ten cyrk ze stadionami zaczęły kaczki
Cytat :
Zmowa cenowa na polskich drogach? Operacja "Bielizna"
Majtki i numery pokojów hotelowych - takiego szyfru mieli używać przedstawiciele firm budowlanych, którzy staną przed sądem.
Grzegorz, na ten rejs tam, co żeśmy się wybierali... Ten pokój, który dla nas zarejestrowałem w Hiltonie, to są dwa pokoje. Ty będziesz miał ten 698. – Dobrze. – 698 jest to numer twojego pokoju. Bo ja mam ten pokój 582. Rozumiesz?. - tak rozmawiali ze sobą w 2009 roku członek zarządu firmy budowlanej Strabag z członkiem zarządu Mostostalu Warszawa.
Inna dość oryginalna rozmowa nagrana przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego brzmiała: – Powiedziałem, że nie spuszczam majtek! – Ale mnie chodzi, kurde, żeby majtki podciągnąć wyżej jeszcze, no...
Żony panów, którzy uczestniczyli w tej rozmowie, mogłyby mieć pewne obawy co do orientacji swoich mężów, gdyby te rozmowy potraktowały dosłownie. Jednak śledczy z ABW i Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie w wypowiedziach prezesów i wiceprezesów znaleźli szyfr. W pierwszej z nich, zdaniem prokuratorów, Paweł A. (Strabag) przekazuje Grzegorzowi O. (Mostostal) kwoty, jakie powinien umieścić w ofercie w przetargu GDDKiA na przebudowę drogi krajowej S8 na odcinku Białystok - Jeżewo tak, by wygrało konsorcjum firm Strabag, Mota-Engil, Transprojekt. Druga dotyczyła przetargu na budowę jednego z odcinków autostrady A4. Podobnych rozmów, z podobnym językiem, było więcej.
Teraz wszyscy ci, którzy w nich uczestniczyli staną przed sądem. Trafił tam właśnie akt oskarżenia.
- Oskarżonych jest 11 osób, w tym 10. to przedstawiciele firm budowlanych, a 11. jest dyrektor warszawskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, Wojciech D. - powiedział Zbigniew Jaskólski, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. - Od niego miały pochodzić informacje o tym, jakiej wysokości środki finansowe są przeznaczone na poszczególne przetargi przy budowach odcinków dróg krajowych. W zamian dostał od jednego z przedsiębiorców pióro wieczne warte 11 tys. zł.
Wojciech D. i Grzegorz O. (członek zarządu Mostostalu Warszawa) odpowiedzą więc za łapówki. D. za przyjęcie korzyści majątkowej, O. za jej wręczenie.
- Grozi im do 8 lat pozbawienia wolności - powiedział prokurator Jaskólski. - Pozostałym za uczestniczenie w zmowie przetargowej grozi kara do lat 3.
Jak to się odbywało? Jak ustalili śledczy, znając kwoty przygotowywane przez GDDKiA przedstawiciele poszczególnych spółek, wiedzieli, jakie kwoty zaproponować, żeby nie wypaść z przetargu. Taką cenę musieli dać maksymalnie. Między sobą ustalali zaś, jakie mają być one minimalnie. Wiedząc, ile jest pieniędzy do wzięcia,dogadywali się z konkurentami, by złożyli gorszą ofertę.
Zmowa przetargowa dotyczyła kilku ważnych odcinków dróg krajowych. Materiałem dowodowym w tej sprawie są głównie nagrania z podsłuchów ABW, po zapoznaniu się z którymi prokuratura postawiła zarzuty, a następnie oskarżyła 11 osób. W śledztwie - poza byłym dyrektorem w GDDKiA - nikt się nie przyznał.
Cytat :
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego w ramach śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie w sprawie dotyczącej prób ustawiania przetargów drogowych.
To sk...syny w d... jeża
W jednej z rozmów były dyrektor GDDKiA uprzedza członka zarządu austriackiej firmy budowlanej Teerag-Asdag, że centrala GDDKiA kontroluje jakość dróg. I wykryła nieprawidłowości w nawierzchni mostu w Wyszkowie, budowanego przez firmę Budimex.
Dyr. GDDKiA: – Wiesz, na czym ich złapali? (...). Na grubościach i na nasiąkliwości.
Członek zarządu Teerag-Asdag:
– Betonu?
Dyrektor: – Nie, ścieralna nie była dowałkowana. I to jak! Wiesz, co zrobili? Sprowadzili wóz strażacki, kazali im polać po drodze, rozlać wodę i później wiercili próbki.
Członek zarządu: – To sk...syny w d... jeża. I zaraz się niepokoi: – To nas złapią? Jak na tych mostach? No wygląda to źle, jak się idzie, bo woda tam stoi, wychodzi na zewnątrz.
Dyrektor: – To wiemy. Tak, tak...
Teerag-Asadag: – Coś z tym trzeba zrobić. Albo zerwać, albo poczekać, jak się rozsypie, i wtedy wymienić. Wydłużyć gwarancję i trzy sezony od razu pokażą, o co chodzi.
Budowlaniec wie, co mówi, pytając o „złapanych na mostach". O sporze dotyczącym jakości nawierzchni mostu w Wyszkowie głośno było w 2009 r. i wtedy GDDKiA zaczęła żądać od wykonawców dróg dłuższych gwarancji, a ponadto rozbudowała sieć własnych laboratoriów do kontroli jakości prac drogowych.
Słuchaj, wszystko odkręcimy
Inny stenogram przedstawia rozmowę prezesa firmy z Mińska Mazowieckiego z kierownikiem robót na krajowej dwójce.
Kierownik: – Panie dyrektorze, źle wyszło z tymi próbkami, no wyszło nam za mało asfaltu.
Prezes: – Zamiast wziąć próbki pobrać sobie samemu...
Kierownik: – Podmieniliśmy te próbki z nadzoru, które były. Na wszelki wypadek. I tak podmieniliśmy, że też wyszło, że za mało asfaltu znowu na tej dwójce.
Prezes interweniuje u znajomego inspektora GDDKiA.
Prezes: – Mam taką sprawę, złe próbki dali do badania. No, nie takie próbki dali, no po prostu, które nie są z dwójki.
Inspektor: – To musicie pismo wysłać wyjaśniające. Bo gdzie te zaniżone asfalty są?
Prezes: – No nie z tej drogi wzięli.
Inspektor: – Słuchaj, wszystko odkręcimy. Chyba nigdy nie było przypadku, że coś nie chciałem pomóc?
Prezes: – Nie. Zgadza się.
Kossak za drogi. Może, k..., rzeźbę albo pióro?
Najszerszym echem w internecie odbiła się jednak rozmowa prezesów Przedsiębiorstwa Budowy Dróg i Mostów z Mińska Mazowieckiego oraz Przedsiębiorstwa Robót Drogowych Regionalne Drogi Podlaskie z Siedlec. Kłopoczą się, że obrazy Kossaka, które lubi dyrektor, podrożały, a oni chcieli tak dać mu prezent na imieniny.
– To, co kosztowało kiedyś 15 tys. zł, teraz kosztuje 50 – mówi jeden prezes.
A drugi podpowiada: – Ewentualnie jakbyś coś tam wybadał. To nie musi być pewnie obraz. Może coś, k..., może coś tak... Jakaś rzeźba może jakaś? Coś takiego.
I staje na wiecznym piórze Mont Blanc za niemal 12 tys. zł.
Pod koniec 2012 r. prokuratura skierowała też akt oskarżenia przeciw byłemu dyrektorowi GDDKiA i grupie menedżerów firm, oskarżonych o próby ustawiania przetargów na budowę dróg.
Podciąganie i opuszczanie majtek w Hiltonie
To nie pierwszy przeciek do mediów stenogramów z afery. W styczniu furorę w mediach zrobił inny cytowany przez nas stenogram. Dziwaczny język, jakim posługują się podsłuchani, to – zdaniem Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie – szyfr, jakim posługiwali się prezesi, wiceprezesi i członkowie zarządów spółek budowlanych, które startowały w przetargach na budowę dróg we wschodniej i centralnej Polsce.
Oto fragment stenogramu rozmowy zarejestrowanej przez ABW w czerwcu 2009 r. Według prokuratury członkowie zarządu Strabagu i Mostostalu Warszawa ustalali w niej, kto ma podnieść cenę w przetargu na budowę jednego z odcinków autostrady A4:
– Powiedziałem, że nie spuszczam majtek!
– Ale mnie chodzi, kurde, żeby majtki podciągnąć wyżej jeszcze, no...
– Grzegorz, na ten rejs tam, cośmy się wybierali (...). W tym Hiltonie są trzy pokoje w sumie... Ten pokój, który dla nas zarezerwowałem w Hiltonie, to są dwa pokoje. Ty będziesz miał ten 698.
– Dobrze.
– 698 to jest numer twojego pokoju (...), bo ja mam ten pokój 582. Rozumiesz?
Kluczową sprawą była wysokość gumki w majtkach partnera, czyli poziom oferowanej w przetargu ceny. Jeśli jest za nisko, proszono go o podciągnięcie majtek. Za wysoko – niech trochę opuści.
Ważny był też numer pokoju. Pokoje rezerwowano grupowo i rozdzielano między zainteresowanych – ty dostajesz numer 698, ja 675. Rezerwujący decydował, kto jest w wyższym, a kto w niższym numerze. Numer pokoju oznaczał cenę w przetargu – ten, kto zaoferował najniższą, wygrywał przetarg na budowę autostrady czy ekspresówki. W zamian za to koledzy z wyższych numerów mieli dostawać część prac przy budowie. Przedstawiciel Strabagu krzyczy nawet w pewnym momencie na wspólnika do słuchawki:
– Nie mogę mówić otwartym tekstem, bo wiesz, że te sku... podsłuchują!
Śledztwo trwało trzy lata. Oskarżenie dotyczy trzech inwestycji rozstrzygniętych w 2009 r.: budowy ekspresówki Jeżewo – Białystok, przebudowy tzw. gierkówki na odcinku Piotrków Trybunalski – Rawa Mazowiecka oraz budowy fragmentu autostrady A4 na Podkarpaciu: Radymno – Korczowa.
Wstrzymane unijne pieniądze
Ujawniona przez media afera ma już swój ciąg dalszy. Dopóki Polska nie wyjaśni, czy przy budowie trzech dróg doszło do ustawienia przetargów, nie dostanie 3,5 mld zł unijnych dotacji – dowiedzieliśmy się 31 stycznia od Shirin Wheeler, rzeczniczki Komisji Europejskiej. Bruksela przygotowała Warszawie ten pasztet tuż przed Gwiazdką. 21 grudnia urzędnicy Komisji poinformowali, że od tego dnia wstrzymują przelewy pieniędzy na budowę naszych dróg. Decyzję tłumaczyli publikacjami m.in. „GW" o oskarżeniu przez prokuraturę 10 menedżerów firm budowlanych i jednego byłego dyrektora Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad o ustawianie przetargów na budowę trzech dróg. Dwie z tych prób ustawienia miały się zakończyć fiaskiem, bo wygrali je inni wykonawcy.
– Absolutnie nie przyznajemy się do żadnego błędu – podkreślała minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska. – Informowaliśmy Brukselę o zarzutach dotyczących tych trzech przetargów od sierpnia 2010 r. Od tego czasu nie było żadnych reakcji – dodał wiceminister Adam Zdziebło. Resort uważa, że decyzja KE jest niezrozumiała, bo to Polska jest poszkodowana przez ewentualną zmowę cenową. Nie wykryły jej ani kontrole KE, ani Europejskiej Izby Obrachunkowej.
Dopiero po śledztwie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego postawiono zarzuty 10 menedżerom firm budowlanych, wśród których są także cudzoziemcy.
– Umówiliśmy się z urzędnikami Komisji Europejskiej, że po wyjaśnieniu wszelkich wątpliwości przez Polskę Komisja wstrzymane płatności odblokuje do połowy marca – powiedziała wiceminister transportu Patrycja Wolińska-Bratkiewicz. Ten termin wynika z konsultacji prowadzonych przez polskich urzędników z KE przez ostatni miesiąc. Unia zamroziła wypłatę dotacji nie tylko na budowę tych dróg, gdzie mogło dojść do prób ustawienia przetargu, ale także pieniądze dla GDDKiA na inwestycje z programów „Infrastruktura i środowisko" oraz „Rozwój Polski wschodniej". Na razie wstrzymano wypłatę ok. 3,5 mld zł dotacji na osiem projektów, ale dopóki Polska nie wyjaśni wątpliwości i nie naprawi sytuacji, nie dostanie ponad 11 mld euro dotacji na drogi.
KE zapowiada, że odmrozi wypłaty, gdy wzmocniony zostanie nadzór nad wydatkami GDDKiA i przetargami drogowymi. Opr. wyborcza.pl
EX
Liczba postów : 20419 Registration date : 11/02/2009
Grafen: za 10 lat czeka nas światowa rewolucja przemysłowa
Czysty węgiel o grubości jednego atomu - tak najkrócej można zdefiniować grafen. To najbardziej wytrzymały materiał w przyrodzie, który doskonale przewodzi prąd. Jest lekki, cienki i przezroczysty.
Polscy naukowcy z Instytutu Technologii Materiałów Elektronicznych w Warszawie prowadzą badania nad grafenem od 2006 roku. Uzyskali patent na jego wytwarzanie przy użyciu węglika krzemu. Teraz mają szansę na sukces na rynku komercyjnym.
Jako jedyna placówka naukowa w Polsce zakwalifikowali się do flagowego projektu Komisji Europejskiej, która przekaże 1 miliard euro na badania nad użyciem grafenu. W ciągu najbliższych dziesięciu lat czeka nas rewolucja przemysłowa, a grafen zagości w naszych domach - zapewnia profesor Jacek Baranowski z Instytutu Technologii Materiałów Elektronicznych.
Potencjał naukowy, a także tradycje przemysłowe dają szansę na stworzenie polskiej Grafenowej Doliny, dodaje profesor Jacek Baranowski.
KGHM inwestuje w grafen. Miedziowy gigant wychodzi poza sektor wydobywczy Należący do spółki KGHM fundusz inwestycyjny objął 49 proc. udziałów w utworzonej przez Agencję Rozwoju Przemysłu spółce Nano Carbon, zajmującej się komercjalizacją grafenu.
po bance internetowej czeka nas banka grafenowa zyd nie odpusci okazji
_________________ Rynek potrafi być irracjonalny dłużej, niż racjonalny inwestor pozostanie wypłacalny. J.M. Keynes
EX
Liczba postów : 20419 Registration date : 11/02/2009
Michał Kamiński. Ma na koncie 125 tys. euro. Kupił na kredyt dom 267 mkw. wart 1,4 mln zł. Ma 3 zegarki warte po ok. 10 tys. każdy
Paweł Kowal. Odłożył 140 tys. zł oraz 11 tys. euro. Kupił na kredyt 3 mieszkania warte ponad 2 mln. Ma także warte 50 tys. gospodarstwo rolne
Joanna Senyszyn. Jej oszczędności to 332 tys. euro oraz ponad pół miliona zł w funduszach inwestycyjnych
Nasi deputowani do Parlamentu Europejskiego albo oszczędzają w gotówce, albo na potęgę inwestują w nieruchomości
Nie ma się co dziwić, że w kolejce na listy do Parlamentu Europejskiego ustawiają się tłumy polityków. Lektura najnowszych oświadczeń majątkowych europosłów pokazuje, że jest o co walczyć. Rocznie każdy deputowany do europarlamentu zarabia brutto dokładnie 95482,44 tys. euro, czyli grubo ponad 400 tys. zł.
Z oświadczeń wynika, że eurodeputowani albo oszczędzają, albo inwestują w nieruchomości. Reprezentujący eurosceptyczny PiS Ryszard Czarnecki większe zaufanie pokłada w dotkniętej kryzysem wspólnej walucie, niźli w krajowym złotym. Na koncie ma ledwie 14,4 tys. zł, zaś w euro – niemal 140 tys. Podobnie europoseł PJN Marek Migalski – zebrał 35 tys. zł oraz 320 tys. euro.
Także była unijna komisarz, a dziś deputowana PO Danuta Hübner oszczędza głównie w euro. Zebrała już pół miliona euro. Hübner jest jednym z najbardziej zamożnych polskich eurodeputowanych. Na kontach ma jeszcze m.in. 150 tys. zł, 13,3 tys. franków szwajcarskich oraz 2,8 tys. dolarów.
95,5 tys. taką kwotę w euro (brutto) zarabia rocznie każdy deputowany do Parlamentu Europejskiego. To ponad 400 tys. zł
Waluty dywersyfikuje Jerzy Buzek (PO). Zebrał 374 tys. zł oraz 158 tys. euro. Podobnie robi Lena Kolarska Bobińska, która podzieliła oszczędności na 439 tys. zł oraz 110 tys. euro. Także syn dawnego I sekretarza PZPR Adam Gierek (Unia Pracy) oszczędza w dwóch walutach – zebrał pół miliona złotych oraz ok. 90 tys. euro.
Polskiego złotego preferuje Adam Bielan, dawny europoseł PiS, który stara się dziś wrócić do łask Jarosława Kaczyńskiego. Zebrał w gotówce 633 tys. zł oszczędności, w zagranicznych walorach deponując tylko niewielką część (28,8 tys. euro oraz 8 tys. dolarów). Musi jednak spłacać kredyt studencki zaciągnięty przez żonę – 24 tys. zł w PKO BP.
Miliony w nieruchomościach
Standardem wśród polskich europosłów jest posiadanie domu i mieszkania lub kilku mieszkań. Często politycy zaciągnęli na nie kredyty, ale zdarza się, że nie potrzebowali pomocy banku.
Wiceszefowa SLD Joanna Senyszyn ma udziały w kilku mieszkaniach i lokalach użytkowych, a nawet w garażach, warte w sumie setki tysięcy złotych. Ona także jest w czołówce majętnych europosłów.
Europosłanka SLD Lidia Joanna Geringer de Oedenberg ma 130-metrowy dom o wartości 400 tys. zł, a ponadto pięć mieszkań wartych w sumie ok. 2 mln zł.
Ich niedawny partyjny kolega Marek Siwiec, dziś jedyny europoseł Ruchu Palikota ma 290-metrowy dom wart 800 tys. zł, do tego mieszkanie 100 mkw. warte 600 tys., a także udziały w innych nieruchomościach.
Jacek Kurski z Solidarnej Polski oszczędności ma niewiele – 5 tys. zł oraz 2 tys. euro. Wyraźnie stawia na nieruchomości. Ma dwa domy. 280-metrowy wart jest 850 tys., zaś 114-metrowy – 80 tys. zł. Do tego mieszkanie 103,5 mkw. warte 450 tys. oraz mieszkanie 43 mkw. warte 165 tys. Wydaje także na luksusowe niemieckie auta – ma dwa mercedesy i BMW.
Z kolei Róża Thun (PO) ma ponad 300-metrowy dom wart 1 mln zł, do tego mieszkania 143 mkw. oraz 95 mkw. warte w sumie niemal 1,5 mln zł.
Europoseł Platformy Bogusław Sonik ma tylko dwa małe mieszkania (17 mkw. oraz 26 mkw.) warte niespełna 450 tys. Jest za to rekordzistą jeśli chodzi o działki. Ma 7 działek rolnych i budowlanych, o wartości od 3,5 tys. do 50 tys. zł.
Europoseł dorabia
Europosłowie zarabiają nie tylko na sutych dietach z Parlamentu Europejskiego. Potentanci rynku nieruchomości dorabiają na wynajmie. Geringer de Oedenberg ma z tego ponad 90 tys. zł rocznie. Thun – ponad 38 tys. zł, zaś Hübner – 34 tys zł. Inna deputowana Platformy Elżbieta Łukacijewska dorobiła 8 tys. na agroturystyce – wynajmuje pokoje turystom.
Wielu europosłów zarabia także na uczelniach. Czasem są to naprawdę znaczące kwoty. Joanna Senyszyn zarobiła w 2012 r. ponad 170 tys. jako profesor Uniwersytetu Gdańskiego. Niewiele mniej zainkasował jej partyjny kolega Bogusław Liberadzki, który na dwóch uczelniach dorobił prawie 140 tys. Z kolei europoseł PJN Marek Migalski zainkasował ponad 55 tys. z poznańskiej Wyższej Szkoły Bankowej.
Oczywiście, wśrod europosłów są rolnicy, tacy jak Jarosław Kalinowski, jeden z liderów PSL. Ma gospodarstwo 18 ha warte 800 tys., na którym zarobił w minionym roku 25 tys. zł.
Są jednak wśrod polskich europosłów także kryptorolnicy, którzy na roli zarobili więcej od lidera chłopskiej partii. Na swym liczącym 6,5 ha gospodarstwie Liberadzki zarobił 67,4 tys.
Dla niektórych posłów dodatkowe dochody stanowi... emerytura. Adam Gierek dostał w minionym roku z ZUS ponad 58 tys. zł, zaś Lena Kolarska-Bobińska – ponad 45 tys. Rzeczpospolita
Cytat :
Opłacalna misja w Brukseli. "Rzeczpospolita" analizuje oświadczenia majątkowe europosłów"
"Rzeczpospolita" pisze, że polscy deputowani do Parlamentu Europejskiego albo oszczędzają w gotówce, albo na potęgę inwestują w nieruchomości.
A, jak wynika z oświadczeń majątkowych, jest co inwestować. Rocznie każdy deputowany zarabia brutto dokładnie 95482,44 tys. euro, czyli grubo ponad 400 tys. zł. Jest więc o co walczyć - pisze gazeta w kontekście zbliżających się wyborów do PE.
"Rzeczpospolita" wskazuje, że najczęściej europosłowie oszczędzają, albo inwestują w nieruchomości. Standardem wśród polskich polityków jest posiadanie domu i mieszkania lub kilku mieszkań. Część polityków zaciągnęła kredyty.
Potentaci rynku nieruchomości dorabiają na wynajmie. Geringer de Oedenberg ma z tego ponad 90 tys. zł rocznie. Thun – ponad 38 tys. zł, zaś Hübner – 34 tys zł. Inna deputowana Platformy Elżbieta Łukacijewska dorobiła 8 tys. na agroturystyce – wynajmuje pokoje turystom - wylicza "Rzeczpospolita".
Wielu europosłów zarabia także na uczelniach. Czasem są to naprawdę znaczące kwoty. Joanna Senyszyn zarobiła w 2012 r. ponad 170 tys. jako profesor Uniwersytetu Gdańskiego. Marek Migalski z kolei zarobił na wykładach 55 tys.
Oczywiście, wśród europosłów są rolnicy, tacy jak Jarosław Kalinowski, jeden z liderów PSL. Ma gospodarstwo 18 ha warte 800 tys., na którym zarobił w minionym roku 25 tys. zł.
Dla niektórych posłów dodatkowe dochody stanowi emerytura. Adam Gierek dostał w minionym roku z ZUS ponad 58 tys. zł, zaś Lena Kolarska-Bobińska – ponad 45 tys.
Ezet Główny Troll UFO
Liczba postów : 12359 Registration date : 30/09/2007
Michał Kamiński. Ma na koncie 125 tys. euro. Kupił na kredyt dom 267 mkw. wart 1,4 mln zł. Ma 3 zegarki warte po ok. 10 tys. każdy
Paweł Kowal. Odłożył 140 tys. zł oraz 11 tys. euro. Kupił na kredyt 3 mieszkania warte ponad 2 mln. Ma także warte 50 tys. gospodarstwo rolne
Joanna Senyszyn. Jej oszczędności to 332 tys. euro oraz ponad pół miliona zł w funduszach inwestycyjnych
Nasi deputowani do Parlamentu Europejskiego albo oszczędzają w gotówce, albo na potęgę inwestują w nieruchomości
Nie ma się co dziwić, że w kolejce na listy do Parlamentu Europejskiego ustawiają się tłumy polityków. Lektura najnowszych oświadczeń majątkowych europosłów pokazuje, że jest o co walczyć. Rocznie każdy deputowany do europarlamentu zarabia brutto dokładnie 95482,44 tys. euro, czyli grubo ponad 400 tys. zł.
Z oświadczeń wynika, że eurodeputowani albo oszczędzają, albo inwestują w nieruchomości. Reprezentujący eurosceptyczny PiS Ryszard Czarnecki większe zaufanie pokłada w dotkniętej kryzysem wspólnej walucie, niźli w krajowym złotym. Na koncie ma ledwie 14,4 tys. zł, zaś w euro – niemal 140 tys. Podobnie europoseł PJN Marek Migalski – zebrał 35 tys. zł oraz 320 tys. euro.
Także była unijna komisarz, a dziś deputowana PO Danuta Hübner oszczędza głównie w euro. Zebrała już pół miliona euro. Hübner jest jednym z najbardziej zamożnych polskich eurodeputowanych. Na kontach ma jeszcze m.in. 150 tys. zł, 13,3 tys. franków szwajcarskich oraz 2,8 tys. dolarów.
95,5 tys. taką kwotę w euro (brutto) zarabia rocznie każdy deputowany do Parlamentu Europejskiego. To ponad 400 tys. zł
Waluty dywersyfikuje Jerzy Buzek (PO). Zebrał 374 tys. zł oraz 158 tys. euro. Podobnie robi Lena Kolarska Bobińska, która podzieliła oszczędności na 439 tys. zł oraz 110 tys. euro. Także syn dawnego I sekretarza PZPR Adam Gierek (Unia Pracy) oszczędza w dwóch walutach – zebrał pół miliona złotych oraz ok. 90 tys. euro.
Polskiego złotego preferuje Adam Bielan, dawny europoseł PiS, który stara się dziś wrócić do łask Jarosława Kaczyńskiego. Zebrał w gotówce 633 tys. zł oszczędności, w zagranicznych walorach deponując tylko niewielką część (28,8 tys. euro oraz 8 tys. dolarów). Musi jednak spłacać kredyt studencki zaciągnięty przez żonę – 24 tys. zł w PKO BP.
Miliony w nieruchomościach
Standardem wśród polskich europosłów jest posiadanie domu i mieszkania lub kilku mieszkań. Często politycy zaciągnęli na nie kredyty, ale zdarza się, że nie potrzebowali pomocy banku.
Wiceszefowa SLD Joanna Senyszyn ma udziały w kilku mieszkaniach i lokalach użytkowych, a nawet w garażach, warte w sumie setki tysięcy złotych. Ona także jest w czołówce majętnych europosłów.
Europosłanka SLD Lidia Joanna Geringer de Oedenberg ma 130-metrowy dom o wartości 400 tys. zł, a ponadto pięć mieszkań wartych w sumie ok. 2 mln zł.
Ich niedawny partyjny kolega Marek Siwiec, dziś jedyny europoseł Ruchu Palikota ma 290-metrowy dom wart 800 tys. zł, do tego mieszkanie 100 mkw. warte 600 tys., a także udziały w innych nieruchomościach.
Jacek Kurski z Solidarnej Polski oszczędności ma niewiele – 5 tys. zł oraz 2 tys. euro. Wyraźnie stawia na nieruchomości. Ma dwa domy. 280-metrowy wart jest 850 tys., zaś 114-metrowy – 80 tys. zł. Do tego mieszkanie 103,5 mkw. warte 450 tys. oraz mieszkanie 43 mkw. warte 165 tys. Wydaje także na luksusowe niemieckie auta – ma dwa mercedesy i BMW.
Z kolei Róża Thun (PO) ma ponad 300-metrowy dom wart 1 mln zł, do tego mieszkania 143 mkw. oraz 95 mkw. warte w sumie niemal 1,5 mln zł.
Europoseł Platformy Bogusław Sonik ma tylko dwa małe mieszkania (17 mkw. oraz 26 mkw.) warte niespełna 450 tys. Jest za to rekordzistą jeśli chodzi o działki. Ma 7 działek rolnych i budowlanych, o wartości od 3,5 tys. do 50 tys. zł.
Europoseł dorabia
Europosłowie zarabiają nie tylko na sutych dietach z Parlamentu Europejskiego. Potentanci rynku nieruchomości dorabiają na wynajmie. Geringer de Oedenberg ma z tego ponad 90 tys. zł rocznie. Thun – ponad 38 tys. zł, zaś Hübner – 34 tys zł. Inna deputowana Platformy Elżbieta Łukacijewska dorobiła 8 tys. na agroturystyce – wynajmuje pokoje turystom.
Wielu europosłów zarabia także na uczelniach. Czasem są to naprawdę znaczące kwoty. Joanna Senyszyn zarobiła w 2012 r. ponad 170 tys. jako profesor Uniwersytetu Gdańskiego. Niewiele mniej zainkasował jej partyjny kolega Bogusław Liberadzki, który na dwóch uczelniach dorobił prawie 140 tys. Z kolei europoseł PJN Marek Migalski zainkasował ponad 55 tys. z poznańskiej Wyższej Szkoły Bankowej.
Oczywiście, wśrod europosłów są rolnicy, tacy jak Jarosław Kalinowski, jeden z liderów PSL. Ma gospodarstwo 18 ha warte 800 tys., na którym zarobił w minionym roku 25 tys. zł.
Są jednak wśrod polskich europosłów także kryptorolnicy, którzy na roli zarobili więcej od lidera chłopskiej partii. Na swym liczącym 6,5 ha gospodarstwie Liberadzki zarobił 67,4 tys.
Dla niektórych posłów dodatkowe dochody stanowi... emerytura. Adam Gierek dostał w minionym roku z ZUS ponad 58 tys. zł, zaś Lena Kolarska-Bobińska – ponad 45 tys. Rzeczpospolita
Cytat :
Opłacalna misja w Brukseli. "Rzeczpospolita" analizuje oświadczenia majątkowe europosłów"
"Rzeczpospolita" pisze, że polscy deputowani do Parlamentu Europejskiego albo oszczędzają w gotówce, albo na potęgę inwestują w nieruchomości.
A, jak wynika z oświadczeń majątkowych, jest co inwestować. Rocznie każdy deputowany zarabia brutto dokładnie 95482,44 tys. euro, czyli grubo ponad 400 tys. zł. Jest więc o co walczyć - pisze gazeta w kontekście zbliżających się wyborów do PE.
"Rzeczpospolita" wskazuje, że najczęściej europosłowie oszczędzają, albo inwestują w nieruchomości. Standardem wśród polskich polityków jest posiadanie domu i mieszkania lub kilku mieszkań. Część polityków zaciągnęła kredyty.
Potentaci rynku nieruchomości dorabiają na wynajmie. Geringer de Oedenberg ma z tego ponad 90 tys. zł rocznie. Thun – ponad 38 tys. zł, zaś Hübner – 34 tys zł. Inna deputowana Platformy Elżbieta Łukacijewska dorobiła 8 tys. na agroturystyce – wynajmuje pokoje turystom - wylicza "Rzeczpospolita".
Wielu europosłów zarabia także na uczelniach. Czasem są to naprawdę znaczące kwoty. Joanna Senyszyn zarobiła w 2012 r. ponad 170 tys. jako profesor Uniwersytetu Gdańskiego. Marek Migalski z kolei zarobił na wykładach 55 tys.
Oczywiście, wśród europosłów są rolnicy, tacy jak Jarosław Kalinowski, jeden z liderów PSL. Ma gospodarstwo 18 ha warte 800 tys., na którym zarobił w minionym roku 25 tys. zł.
Dla niektórych posłów dodatkowe dochody stanowi emerytura. Adam Gierek dostał w minionym roku z ZUS ponad 58 tys. zł, zaś Lena Kolarska-Bobińska – ponad 45 tys.
EX
Liczba postów : 20419 Registration date : 11/02/2009
Małe firmy szykują się na wojnę: Wy nam ZUS, my wam…figę
Pracodawcy, szczególnie z sektora MSP, twardo zapowiadają – po wprowadzeniu przymusu opłacania składek zusowskich od wszystkich umów zleceń będziemy się bronić – zaczniemy wzorem działań za czasów PRL-u wielkie "zmiękczanie", czyli zmniejszymy płace, zaczniemy zwalniać, uciekać w szarą strefę, płacić pracownikom pieniądze ”do ręki”. A to oznacza, że z nadziei ministra pracy, że dzięki „ozusowaniu” pracownicy będą mieli w przyszłości większe emerytury, wyjdzie przysłowiowa… figa.
Tak wynika z badania przeprowadzonego przez Dom Badawczy Maison na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. W badaniu pytano, jaka będzie reakcja właścicieli firm, szczególnie z sektora MSP, na związkowy pomysł przymusu opłacania składek ZUS od wszystkich umów zleceń.
Takie rozwiązanie zakłada projekt ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń oraz ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych.
Prace nad takimi zmianami to wspólna decyzja rządu, pracodawców i związkowców zasiadających w zespole ds. ubezpieczeń społecznych komisji trójstronnej. Skierowany do dalszych prac dokument został przygotowany przez resort pracy na bazie przepisów zaproponowanych przez NSZZ „Solidarność”. Projekt ma być obecnie skierowany do konsultacji.
Dodajmy, że jak twierdzą eksperci pytani przez "Dziennik Gazetę Prawną", pomysł, na który związkowcy mają wstępną zgodę strony rządowej, to pierwszy krok do wprowadzenia obowiązku odprowadzania należności do ZUS od wszystkich umów. Zdaniem ministra pracy i polityki społecznej, dzięki takiemu rozwiązaniu pracownicy będą mieli wyższe emerytury.
AgroTrader MOD
Liczba postów : 48099 Age : 104 Location : The Silver Fox Club Registration date : 29/10/2011
mod powinien byś świeży i wypoczęty a nie taki co lata wte i we wte z moskwy do warszawy i nazad ciśnienie w głowie sie od tych lotów zaburza jeszcze tu nurka brakuje:D
kaczor
Liczba postów : 19718 Age : 45 Registration date : 07/05/2009
Małe firmy szykują się na wojnę: Wy nam ZUS, my wam…figę
Pracodawcy, szczególnie z sektora MSP, twardo zapowiadają – po wprowadzeniu przymusu opłacania składek zusowskich od wszystkich umów zleceń będziemy się bronić – zaczniemy wzorem działań za czasów PRL-u wielkie "zmiękczanie", czyli zmniejszymy płace, zaczniemy zwalniać, uciekać w szarą strefę, płacić pracownikom pieniądze ”do ręki”. A to oznacza, że z nadziei ministra pracy, że dzięki „ozusowaniu” pracownicy będą mieli w przyszłości większe emerytury, wyjdzie przysłowiowa… figa.
Tak wynika z badania przeprowadzonego przez Dom Badawczy Maison na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. W badaniu pytano, jaka będzie reakcja właścicieli firm, szczególnie z sektora MSP, na związkowy pomysł przymusu opłacania składek ZUS od wszystkich umów zleceń.
Takie rozwiązanie zakłada projekt ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń oraz ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych.
Prace nad takimi zmianami to wspólna decyzja rządu, pracodawców i związkowców zasiadających w zespole ds. ubezpieczeń społecznych komisji trójstronnej. Skierowany do dalszych prac dokument został przygotowany przez resort pracy na bazie przepisów zaproponowanych przez NSZZ „Solidarność”. Projekt ma być obecnie skierowany do konsultacji.
Dodajmy, że jak twierdzą eksperci pytani przez "Dziennik Gazetę Prawną", pomysł, na który związkowcy mają wstępną zgodę strony rządowej, to pierwszy krok do wprowadzenia obowiązku odprowadzania należności do ZUS od wszystkich umów. Zdaniem ministra pracy i polityki społecznej, dzięki takiemu rozwiązaniu pracownicy będą mieli wyższe emerytury.
Tyle ze to projekt zwiazkowy a jesli zwiazkowy to PiS go na pewno poprzez a jak PiS go poprze to ty tez musisz poprzeć bo nie masz swojego zdania
Reser
Liczba postów : 110962 Registration date : 30/08/2007
Małe firmy szykują się na wojnę: Wy nam ZUS, my wam…figę
Pracodawcy, szczególnie z sektora MSP, twardo zapowiadają – po wprowadzeniu przymusu opłacania składek zusowskich od wszystkich umów zleceń będziemy się bronić – zaczniemy wzorem działań za czasów PRL-u wielkie "zmiękczanie", czyli zmniejszymy płace, zaczniemy zwalniać, uciekać w szarą strefę, płacić pracownikom pieniądze ”do ręki”. A to oznacza, że z nadziei ministra pracy, że dzięki „ozusowaniu” pracownicy będą mieli w przyszłości większe emerytury, wyjdzie przysłowiowa… figa.
Tak wynika z badania przeprowadzonego przez Dom Badawczy Maison na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. W badaniu pytano, jaka będzie reakcja właścicieli firm, szczególnie z sektora MSP, na związkowy pomysł przymusu opłacania składek ZUS od wszystkich umów zleceń.
Takie rozwiązanie zakłada projekt ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń oraz ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych.
Prace nad takimi zmianami to wspólna decyzja rządu, pracodawców i związkowców zasiadających w zespole ds. ubezpieczeń społecznych komisji trójstronnej. Skierowany do dalszych prac dokument został przygotowany przez resort pracy na bazie przepisów zaproponowanych przez NSZZ „Solidarność”. Projekt ma być obecnie skierowany do konsultacji.
Dodajmy, że jak twierdzą eksperci pytani przez "Dziennik Gazetę Prawną", pomysł, na który związkowcy mają wstępną zgodę strony rządowej, to pierwszy krok do wprowadzenia obowiązku odprowadzania należności do ZUS od wszystkich umów. Zdaniem ministra pracy i polityki społecznej, dzięki takiemu rozwiązaniu pracownicy będą mieli wyższe emerytury.
Tyle ze to projekt zwiazkowy a jesli zwiazkowy to PiS go na pewno poprzez a jak PiS go poprze to ty tez musisz poprzeć bo nie masz swojego zdania
Kaczor bałem siem o ciebie ale to nie ty uffffffff...
Mężczyzna podpalił się przed Kancelarią Premiera
56-letni mężczyzna, który podpalił się dzisiaj przed Kancelarią Premiera w Warszawie, trafił do szpitala przy ul. Szaserów - informuje TVN Warszawa. Okoliczności zdarzenia bada policja.
Do wypadku doszło w środę około godziny 11. 15. Motywy, jakimi kierował się 56-latek, nie są jeszcze znane. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że mężczyzna najpierw oblał się łatwopalną substancją, a potem podpalił. Obecnie jest pod opieką lekarzy. Stan jego zdrowia nie jest znany.
Małe firmy szykują się na wojnę: Wy nam ZUS, my wam…figę
Pracodawcy, szczególnie z sektora MSP, twardo zapowiadają – po wprowadzeniu przymusu opłacania składek zusowskich od wszystkich umów zleceń będziemy się bronić – zaczniemy wzorem działań za czasów PRL-u wielkie "zmiękczanie", czyli zmniejszymy płace, zaczniemy zwalniać, uciekać w szarą strefę, płacić pracownikom pieniądze ”do ręki”. A to oznacza, że z nadziei ministra pracy, że dzięki „ozusowaniu” pracownicy będą mieli w przyszłości większe emerytury, wyjdzie przysłowiowa… figa.
Tak wynika z badania przeprowadzonego przez Dom Badawczy Maison na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. W badaniu pytano, jaka będzie reakcja właścicieli firm, szczególnie z sektora MSP, na związkowy pomysł przymusu opłacania składek ZUS od wszystkich umów zleceń.
Takie rozwiązanie zakłada projekt ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń oraz ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych.
Prace nad takimi zmianami to wspólna decyzja rządu, pracodawców i związkowców zasiadających w zespole ds. ubezpieczeń społecznych komisji trójstronnej. Skierowany do dalszych prac dokument został przygotowany przez resort pracy na bazie przepisów zaproponowanych przez NSZZ „Solidarność”. Projekt ma być obecnie skierowany do konsultacji.
Dodajmy, że jak twierdzą eksperci pytani przez "Dziennik Gazetę Prawną", pomysł, na który związkowcy mają wstępną zgodę strony rządowej, to pierwszy krok do wprowadzenia obowiązku odprowadzania należności do ZUS od wszystkich umów. Zdaniem ministra pracy i polityki społecznej, dzięki takiemu rozwiązaniu pracownicy będą mieli wyższe emerytury.
Tyle ze to projekt zwiazkowy a jesli zwiazkowy to PiS go na pewno poprzez a jak PiS go poprze to ty tez musisz poprzeć bo nie masz swojego zdania
Kaczor bałem siem o ciebie ale to nie ty uffffffff...
Mężczyzna podpalił się przed Kancelarią Premiera
56-letni mężczyzna, który podpalił się dzisiaj przed Kancelarią Premiera w Warszawie, trafił do szpitala przy ul. Szaserów - informuje TVN Warszawa. Okoliczności zdarzenia bada policja.
Do wypadku doszło w środę około godziny 11. 15. Motywy, jakimi kierował się 56-latek, nie są jeszcze znane. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że mężczyzna najpierw oblał się łatwopalną substancją, a potem podpalił. Obecnie jest pod opieką lekarzy. Stan jego zdrowia nie jest znany.
Małe firmy szykują się na wojnę: Wy nam ZUS, my wam…figę
Pracodawcy, szczególnie z sektora MSP, twardo zapowiadają – po wprowadzeniu przymusu opłacania składek zusowskich od wszystkich umów zleceń będziemy się bronić – zaczniemy wzorem działań za czasów PRL-u wielkie "zmiękczanie", czyli zmniejszymy płace, zaczniemy zwalniać, uciekać w szarą strefę, płacić pracownikom pieniądze ”do ręki”. A to oznacza, że z nadziei ministra pracy, że dzięki „ozusowaniu” pracownicy będą mieli w przyszłości większe emerytury, wyjdzie przysłowiowa… figa.
Tak wynika z badania przeprowadzonego przez Dom Badawczy Maison na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. W badaniu pytano, jaka będzie reakcja właścicieli firm, szczególnie z sektora MSP, na związkowy pomysł przymusu opłacania składek ZUS od wszystkich umów zleceń.
Takie rozwiązanie zakłada projekt ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń oraz ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych.
Prace nad takimi zmianami to wspólna decyzja rządu, pracodawców i związkowców zasiadających w zespole ds. ubezpieczeń społecznych komisji trójstronnej. Skierowany do dalszych prac dokument został przygotowany przez resort pracy na bazie przepisów zaproponowanych przez NSZZ „Solidarność”. Projekt ma być obecnie skierowany do konsultacji.
Dodajmy, że jak twierdzą eksperci pytani przez "Dziennik Gazetę Prawną", pomysł, na który związkowcy mają wstępną zgodę strony rządowej, to pierwszy krok do wprowadzenia obowiązku odprowadzania należności do ZUS od wszystkich umów. Zdaniem ministra pracy i polityki społecznej, dzięki takiemu rozwiązaniu pracownicy będą mieli wyższe emerytury.
Tyle ze to projekt zwiazkowy a jesli zwiazkowy to PiS go na pewno poprzez a jak PiS go poprze to ty tez musisz poprzeć bo nie masz swojego zdania
Kaczor bałem siem o ciebie ale to nie ty uffffffff...
Mężczyzna podpalił się przed Kancelarią Premiera
56-letni mężczyzna, który podpalił się dzisiaj przed Kancelarią Premiera w Warszawie, trafił do szpitala przy ul. Szaserów - informuje TVN Warszawa. Okoliczności zdarzenia bada policja.
Do wypadku doszło w środę około godziny 11. 15. Motywy, jakimi kierował się 56-latek, nie są jeszcze znane. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że mężczyzna najpierw oblał się łatwopalną substancją, a potem podpalił. Obecnie jest pod opieką lekarzy. Stan jego zdrowia nie jest znany.
Pewnie jeden z twoich klientow wjebanych w kghm na gorce:D
Akcjonariusze KGH opalajom siem ale na Seychelles
A twoich klientów frankowych ładnie podtopiło
Cytat :
Ćwierć miliona kredytów "pod wodą" PAP, DI 2013-06-12
Co najmniej 240 tys. polskich rodzin ma dziś mieszkania warte mniej niż wysokość zaciągniętych kredytów. W zeszłym roku banki spisały na straty tylko 34 tys. kredytów hipotecznych - informuje "Gazeta Wyborcza". Z całej puli ponad 530 mld zł pożyczonych zwykłym Polakom aż 320 mld zł przypada na kredyty hipoteczne - mniej więcej w połowie udzielone w walutach obcych. Co prawda banki musiały spisać na straty tylko 34 tys. kredytów (a więc mniej niż co trzydziesty udzielony), ale nie oznacza to, że pozostałe 1,6 mln gospodarstw domowych zadłużonych pod hipotekę jest w 100 proc. bezpieczne.