Witam! Wreszcie coś ciekawego się dzieje. To mi przypomina sytuację z Bankiem Śląskim, gdy niektórzy mogli sprzedać akcje po, o ile dobrze pamiętam, 6,25 mln zł (starych) za sztuke, a inni musieli czekać na cene trzykrotnie niższą. Wtedy były to "zatory" w biurach maklerskich. U mnie dalej systemowe L. Podejrzewam, ze dojdziemy do 2450-60 pkt, a potem korekta do 2320. Pozdrawiam
MoralnyNiepokój
Liczba postów : 3705 Registration date : 11/03/2010
Vabank to właśnie to: vabank, vabank. Co owej nocy się zdarzyło Vabank zagrałem Ona też vabank I było nam szalenie miło. Va bank wspomnienie wciąż upaja mnie Tęsknoty mojej jest przyczyną, Bo jedno w życiu co opłaca się To grać vabank z piękną dziewczyną
Ref. Fa, fa, fa... Fi, fi, fi, fi, fi. Szu, szu, szu... Szy, szy, szy, szy, szy. Ka, ka, ka... Ki, ki, ki, ki, ki. Du, du, du... Dy, dy, dy, dy, dy...
kamikaze UFOTrader Senior
Liczba postów : 19676 Registration date : 28/08/2007
Od 23 września 2013 r. Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie wprowadza do obrotu nowe kontrakty na WIG20. Nowe kontrakty będą różniły się od obecnych wyłącznie wysokością mnożnika. Pozostałe cechy standardu kontraktów nie ulegają zmianie. Zmiana kursu nowych kontraktów o jeden punkt to zysk lub strata w wysokości 20 zł. Wzrośnie także wartość kontraktu i nominalna wysokość depozytów. Stawka prowizji brokerskiej za kontrakt na WIG20 w DM BZ WBK nie ulega zmianie. DM BZ WBK zaprasza klientów na szkolenia dot. zmian wprowadzanych przez GPW.
GPW rozpocznie notowanie czterech serii dużych kontraktów z mnożnikiem 20 zł : FW20Z1320 - wygasające 20 grudnia 2013 r. FW20H1420 - wygasające 21 marca 2014 r. FW20M1420 - wygasające 20 czerwca 2014 r. FW20U1420 - wygasające 19 września 2014 r.
Vabank to właśnie to: vabank, vabank. Co owej nocy się zdarzyło Vabank zagrałem Ona też vabank I było nam szalenie miło. Va bank wspomnienie wciąż upaja mnie Tęsknoty mojej jest przyczyną, Bo jedno w życiu co opłaca się To grać vabank z piękną dziewczyną
Ref. Fa, fa, fa... Fi, fi, fi, fi, fi. Szu, szu, szu... Szy, szy, szy, szy, szy. Ka, ka, ka... Ki, ki, ki, ki, ki. Du, du, du... Dy, dy, dy, dy, dy...
Mało, Mało, Mało
kaczor
Liczba postów : 19718 Age : 45 Registration date : 06/05/2009
Od tego weekendu w państwach należących do Unii Europejskiej wprowadzono restrykcyjne prawo delegalizujące setki naturalnych ziół leczniczych używanych na naszym kontynencie od pokoleń. Według brukselskiego reżimu celem jest ochrona konsumentów przed potencjalnie niebezpiecznymi dla zdrowia „tradycyjnymi” medykamentami.
Według nowej dyrektywy UE, lekarstwa pochodzenia ziołowego będą musiały być rejestrowane. Produkty będą musiały spełniać kryteria bezpieczeństwa, jakości i standardów produkcji. Dodatkowo wymogiem jest dołączanie do produktów informacji o możliwych skutkach ubocznych. Producenci preparatów ziołowych twierdzą, że nowe regulacje wypchną ich z rynku i zmuszą do zamknięcia firm.
Naukowcy, prowadzący w 2009 roku badanie dla brytyjskiej agencji farmaceutycznej MHRA (Medicines and Healthcare Products Regulatory Agency) poinformowali, że 26% dorosłych w Wielkiej Brytanii przynajmniej raz w ciągu ostatnich dwóch lat używało preparatu ziołowego. Przeważnie produkty te są kupowane w sklepach ze zdrową żywnością i w aptekach. Powszechnie stosuje się zioła takie jak echinacea (na przeziębienia), dziurawiec ( depresja, niepokój) i waleriany stosowane przy bezsenności.
Brytyjska agencja twierdzi, że dzięki regulacji unijnej może się udać wpoić obywatelom bardziej uważne stosowanie lekarstw pochodzenia ziołowego. Po wspomnianych badaniach stwierdzono, że 58% respondentów uważa te produkty za bezpieczne, dlatego, że są pochodzenia naturalnego. Według oponentów ziołowe leki mogą powodować szkodliwe efekty uboczne.
Według naukowców dziurawiec może zaburzać działanie pigułek antykoncepcyjnych, podczas gdy miłorząb I żeń-szeń rzekomo znane są z tego, że reagują ze specyfikiem rozrzedzającym krew o nazwie Warfarin. W lutym tego roku wspomniana agencja MHRA zdelegalizowała odchudzającą herbatkę z wiciokrzewu japońskiego twierdząc, że zawiera dwa razy więcej ziołowego xenicolu niż jest to dozwolone.
Od tej pory producenci preparatów ziołowych będą musieli udowodnić, że ich produkty są zrobione zgodnie ze standardami i zawierają stałą i jasno oznaczoną dawkę. Produkty znajdujące się w sprzedaży będą mogły być w obiegu do czasu przekroczenia dat ich przydatności. Dla nowych specyfików konieczne będzie przejście skomplikowanej procedury akceptacyjnej. Dopuszczone preparaty ziołowe będą odpowiednio oznakowane a pozostałe staną się nielegalne.
Komentarz: Już od dłuższego czasu do niektórych mieszkańców Europy zaczyna docierać, że żyjemy w ustroju podobnym do tego z lat trzydziestych w Niemczech i de facto Unia Europejska zaczyna być sukcesorem projektu zjednoczeniowego podjętego w latach czterdziestych. Do tłumaczenia swoich posunięć stosowana jest zmasowana propaganda udoskonalona przez lata wersja propagandy pewnego niemieckiego doktora Josefa. Różnica polega tylko na tym, że podboje militarne zastąpiono podbojami gospodarczymi.
Poziom zamordyzmu jednak ciągle wzrasta i oczywiście każde kolejne spętanie obywateli uzasadniane jest ich dobrem.
Zastanówmy się, jakie będą konsekwencje regulacji delegalizujących ziołolecznictwo. Po pierwsze beneficjentem będą koncerny farmaceutyczne, które zapewne mają spory udział w lobbowaniu tej szkodliwej regulacji. Prawdopodobnie wiele specyfików będzie celowo usuwanych z rynku lub nań niedopuszczanych a głównie te posiadające chemiczne odpowiedniki.
Druga płaszczyzna to zdrowie obywateli, oczywiście zakazywanie stosowania wiedzy znanej od pokoleń nie ma na celu poprawy a pogorszenie stanu zdrowia całej populacji. Jak poradzi sobie z tym rynek preparatów ziołowych? Prawdopodobnie tak jak w przypadku każdej prohibicji, dojdzie do rozkwitu czarnego rynku, który będzie „bohatersko” zwalczany za pomocą wszystkich dostępnych środków nacisku.
Niestety wygląda na to, że żyjemy w europejskiej wersji faszyzmu, którą od faszyzmu znanego z definicji różni głównie to, że nie nazywamy go faszyzmem…
ja tu nigdzie nie widze delegalizacji tylko dbalosc o to zeby prodult przeznaczenia spozywczego spelnial minimalne normy.Obecnie jako ziola mozna sprzedac WSZYSTKO z dowolna zawartoscia olowiu czy rteci, zwykle mieso w sklepach jest juz lepiej badane. Według nowej dyrektywy UE, lekarstwa pochodzenia ziołowego będą musiały być rejestrowane. Produkty będą musiały spełniać kryteria bezpieczeństwa, jakości i standardów produkcji. Dodatkowo wymogiem jest dołączanie do produktów informacji o możliwych skutkach ubocznych. Producenci preparatów ziołowych twierdzą, że nowe regulacje wypchną ich z rynku i zmuszą do zamknięcia firm.
Gdzie tu delegalizacja?Jakis dziennikarz rzuci haslo a lemingi takie jak ty albo thorgal kryptonim "sasza" powtarzacie.
Zreszta zabawne jest to ze nagle wszyscy producenci ziol zaczynaja twierdzic ze to nei sa leki i nei ma sensu robic badan, sam isie przyznaja ze skutecznosc tego jest zerowa.
AgroTrader MOD
Liczba postów : 48263 Age : 104 Location : The Silver Fox Club Registration date : 29/10/2011
Od tego weekendu w państwach należących do Unii Europejskiej wprowadzono restrykcyjne prawo delegalizujące setki naturalnych ziół leczniczych używanych na naszym kontynencie od pokoleń. Według brukselskiego reżimu celem jest ochrona konsumentów przed potencjalnie niebezpiecznymi dla zdrowia „tradycyjnymi” medykamentami.
Według nowej dyrektywy UE, lekarstwa pochodzenia ziołowego będą musiały być rejestrowane. Produkty będą musiały spełniać kryteria bezpieczeństwa, jakości i standardów produkcji. Dodatkowo wymogiem jest dołączanie do produktów informacji o możliwych skutkach ubocznych. Producenci preparatów ziołowych twierdzą, że nowe regulacje wypchną ich z rynku i zmuszą do zamknięcia firm.
Naukowcy, prowadzący w 2009 roku badanie dla brytyjskiej agencji farmaceutycznej MHRA (Medicines and Healthcare Products Regulatory Agency) poinformowali, że 26% dorosłych w Wielkiej Brytanii przynajmniej raz w ciągu ostatnich dwóch lat używało preparatu ziołowego. Przeważnie produkty te są kupowane w sklepach ze zdrową żywnością i w aptekach. Powszechnie stosuje się zioła takie jak echinacea (na przeziębienia), dziurawiec ( depresja, niepokój) i waleriany stosowane przy bezsenności.
Brytyjska agencja twierdzi, że dzięki regulacji unijnej może się udać wpoić obywatelom bardziej uważne stosowanie lekarstw pochodzenia ziołowego. Po wspomnianych badaniach stwierdzono, że 58% respondentów uważa te produkty za bezpieczne, dlatego, że są pochodzenia naturalnego. Według oponentów ziołowe leki mogą powodować szkodliwe efekty uboczne.
Według naukowców dziurawiec może zaburzać działanie pigułek antykoncepcyjnych, podczas gdy miłorząb I żeń-szeń rzekomo znane są z tego, że reagują ze specyfikiem rozrzedzającym krew o nazwie Warfarin. W lutym tego roku wspomniana agencja MHRA zdelegalizowała odchudzającą herbatkę z wiciokrzewu japońskiego twierdząc, że zawiera dwa razy więcej ziołowego xenicolu niż jest to dozwolone.
Od tej pory producenci preparatów ziołowych będą musieli udowodnić, że ich produkty są zrobione zgodnie ze standardami i zawierają stałą i jasno oznaczoną dawkę. Produkty znajdujące się w sprzedaży będą mogły być w obiegu do czasu przekroczenia dat ich przydatności. Dla nowych specyfików konieczne będzie przejście skomplikowanej procedury akceptacyjnej. Dopuszczone preparaty ziołowe będą odpowiednio oznakowane a pozostałe staną się nielegalne.
Komentarz: Już od dłuższego czasu do niektórych mieszkańców Europy zaczyna docierać, że żyjemy w ustroju podobnym do tego z lat trzydziestych w Niemczech i de facto Unia Europejska zaczyna być sukcesorem projektu zjednoczeniowego podjętego w latach czterdziestych. Do tłumaczenia swoich posunięć stosowana jest zmasowana propaganda udoskonalona przez lata wersja propagandy pewnego niemieckiego doktora Josefa. Różnica polega tylko na tym, że podboje militarne zastąpiono podbojami gospodarczymi.
Poziom zamordyzmu jednak ciągle wzrasta i oczywiście każde kolejne spętanie obywateli uzasadniane jest ich dobrem.
Zastanówmy się, jakie będą konsekwencje regulacji delegalizujących ziołolecznictwo. Po pierwsze beneficjentem będą koncerny farmaceutyczne, które zapewne mają spory udział w lobbowaniu tej szkodliwej regulacji. Prawdopodobnie wiele specyfików będzie celowo usuwanych z rynku lub nań niedopuszczanych a głównie te posiadające chemiczne odpowiedniki.
Druga płaszczyzna to zdrowie obywateli, oczywiście zakazywanie stosowania wiedzy znanej od pokoleń nie ma na celu poprawy a pogorszenie stanu zdrowia całej populacji. Jak poradzi sobie z tym rynek preparatów ziołowych? Prawdopodobnie tak jak w przypadku każdej prohibicji, dojdzie do rozkwitu czarnego rynku, który będzie „bohatersko” zwalczany za pomocą wszystkich dostępnych środków nacisku.
Niestety wygląda na to, że żyjemy w europejskiej wersji faszyzmu, którą od faszyzmu znanego z definicji różni głównie to, że nie nazywamy go faszyzmem…
ja tu nigdzie nie widze delegalizacji tylko dbalosc o to zeby prodult przeznaczenia spozywczego spelnial minimalne normy.Obecnie jako ziola mozna sprzedac WSZYSTKO z dowolna zawartoscia olowiu czy rteci, zwykle mieso w sklepach jest juz lepiej badane. Według nowej dyrektywy UE, lekarstwa pochodzenia ziołowego będą musiały być rejestrowane. Produkty będą musiały spełniać kryteria bezpieczeństwa, jakości i standardów produkcji. Dodatkowo wymogiem jest dołączanie do produktów informacji o możliwych skutkach ubocznych. Producenci preparatów ziołowych twierdzą, że nowe regulacje wypchną ich z rynku i zmuszą do zamknięcia firm.
Gdzie tu delegalizacja?Jakis dziennikarz rzuci haslo a lemingi takie jak ty albo thorgal kryptonim "sasza" powtarzacie.
Zreszta zabawne jest to ze nagle wszyscy producenci ziol zaczynaja twierdzic ze to nei sa leki i nei ma sensu robic badan, sam isie przyznaja ze skutecznosc tego jest zerowa.
ja nie jestem zwolennikiem ziół, tylko wolności. Skoro chcę kupować masło od baby na rynku bez żadnych badań to państwo powinno mi to pozwolić. Skoro ktoś chce pić nie badane zioła, to niech sobie pije. Faszyści wprowadzają ciągle nowe ograniczenia a zabierają przy tym ponad 90% naszych pensji.