|
| •Dlaczego Polacy nie oszczędzają? PiS potrzebuje zagranicy | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
betonowe_buty TA SYSTEM TRADER
Liczba postów : 19454 Location : Instytut Badań Giełdowych i Politycznych Registration date : 02/10/2007
| Temat: •Dlaczego Polacy nie oszczędzają? PiS potrzebuje zagranicy Sob 07 Lis 2015, 15:32 | |
| raport Deloitte & Touch
Raport odpowiada na pytania: •Jak rozwijała się polska gospodarka w porównaniu do innych krajów regionu? •Jak szybko polska gospodarka może dogonić bogate kraje Unii i od czego to zależy? •Jak duża jest luka inwestycji i oszczędności w Polsce oraz jakie mogą być tego konsekwencje? •Jakie ryzyko niesie dla Polski dalsze finansowanie inwestycji długiem zagranicznym? •Jak powinna zmienić się polityka państwa, aby zwiększyć poziom oszczędności krajowych i indywidualnych? •Dylemat: oszczędności vs konsumpcja. •Dlaczego Polacy nie oszczędzają?
Długoterminowe oszczędności krajowe Oszczędzanie jest procesem, który prowadzi do powstania oszczędności, czyli tej części dochodu, która nie została przeznaczona na konsumpcję. Oszczędzanie w okresie aktywności zawodowej ma zapewnić utrzymanie standardu życia za kilkadziesiąt lat, gdy ustanie uzyskiwanie dochodu z pracy i dlatego oszczędności długoterminowe utożsamiane są w ekonomii i finansach z oszczędnościami emerytalno-ubezpieczeniowymi. Dane o strukturze aktywów finansowych gospodarstw domowych w krajach UE wskazują, że 45 proc. środków utrzymywanych jest w funduszach emerytalnych, 21 proc. w obligacjach i akcjach, a 34 proc. w gotówce i depozytach bankowych, z których niewielka część ma charakter długoterminowy. Zatem dominującą formą oszczędności długoterminowych gospodarstw domowych w Europie są faktycznie oszczędności emerytalne. W Polsce proporcje te są odmienne, gdyż na koniec 2014 r. środki w funduszach emerytalnych stanowiły 17 proc., w obligacjach i akcjach 29 proc., a depozytach bankowych aż 54 proc. i były to głównie depozyty krótko- i średnioterminowe (do 2 lat). Charakter finansowania długoterminowych inwestycji wymaga jednak dostępności długoterminowych oszczędności w sektorze finansowym, więc niekorzystna struktura terminowa instrumentów finansowych w Polsce jest kolejnym, oprócz luki inwestycji i oszczędności, problemem dla długoterminowego rozwoju gospodarczego. Brak długoterminowych oszczędności krajowych, w tym głównie oszczędności emerytalnych, będzie zmuszał polskich kredytobiorców do sięgania (poprzez rynki finansowe i sektor bankowy) po oszczędności zagraniczne, których napływ jest wprost proporcjonalny do ryzyka destabilizacji równowagi zewnętrznej.
Luka krajowych inwestycji i oszczędności jest odzwierciedlona przez coroczny deficyt rachunku obrotów bieżących, który kumuluje się w postaci międzynarodowej pozycji inwestycyjnej netto (Net International Investment Position). Polska od początku transformacji dość hojnie korzystała z zagranicznych oszczędności finansując inwestycje i wzrost gospodarczy. Średni poziom deficytu na rachunku obrotów bieżących wynosił 4 proc. PKB w latach 2000-2014, ale też i oscylował na poziomie 6 proc. w okresach kryzysów i napięć na globalnych rynkach finansowych, na przykład w roku 2000, czy w latach 2007-08, gdy koszt pożyczania pieniądza na rynku finansowym silnie wzrastał wraz ze wzrostem ryzyka inwestycji. W efekcie trwałego deficytu rachunku obrotów bieżących narastała ujemna międzynarodowa pozycja inwestycyjna netto Polski z -31 proc. w roku 2000 aż do -67 proc. PKB na koniec 2014 r., gdy za poziom bezpieczny uznaje się -35 proc. PKB. Odnotowywany w ostatnich 3 latach spadek deficytu rachunku obrotów bieżących do poziomu 1,3-1,4 proc. PKB w latach 2013-14 pozwala więc zaledwie nie pogarszać znacząco równowagi zewnętrznej Polski, która nie należy do wystarczająco stabilnych. Zatem jednym z powodów niestabilności finansowej Polski jest deficyt oszczędności krajowych i dominujący udział nierezydentów (oszczędności zagranicznych) w każdym segmencie rynku finansowego – na rynku skarbowych papierów wartościowych przekracza 60 proc., na rynku giełdowym 50 proc., a na rynku walutowym ponad 80 proc.
Słabość finansową polskiej gospodarki obrazuje też indeks samodzielności finansowej (capital-freeze index) mierzący wrażliwość kraju na gwałtowny odpływ (lub brak napływu) kapitału zagranicznego. Indeks opublikowany przez The Economist we wrześniu 2013 r. (na podstawie danych na koniec 2012 r.) wskazał na Polskę (po Turcji i Rumunii), jako jedną z trzech gospodarek rozwijających się o najwyższej wrażliwości na odpływ kapitału zagranicznego. Przy tworzeniu indeksu samodzielności finansowej brano pod uwagę bilans rachunku obrotów bieżących, dynamikę kredytu sektora bankowego, otwartość rachunku kapitałowego oraz krótkoterminowe zadłużenie zagraniczne brutto w porównaniu z poziomem rezerw walutowych. Przykładem ryzyka zmienności na globalnych rynkach finansowych silnie oddziałowujących na Polskę i inne kraje z deficytem oszczędności krajowych była końcówka 2014 r. Kurs złotego wobec dolara USA zachowywał się stabilnie przez 3 kwartały 2014 r., ale w końcówce roku znalazł się w czołówce najsłabszych walut spośród krajów rozwijających się (Rysunek 7). Na deprecjację kursu złotego miało wpływ osłabianie się euro wobec dolara w 4. kwartale 2014 r., ale także czysta spekulacja na złotym, która narastała wraz z osłabianiem się rubla, zwłaszcza w grudniu ub.r., gdy widoczna była korelacja kursów PLN/RUB, ale także TRY/RUB, choć faktycznie związki gospodarcze Polski i Turcji z Rosją nie dawały podstaw do takich analogii.
Problem stabilności finansowej Polski jest dużo poważniejszy, gdy porównany zostanie poziom bogactwa kraju i obywateli mierzony jako wartość wszystkich aktywów skorygowana o zobowiązania zagraniczne, czyli krajowy majątek netto. Do wyceny aktywów brana jest pod uwagę wartość netto (po amortyzacji) środków trwałych w posiadaniu firm prywatnych, gospodarstw domowych i sektora publicznego, a zobowiązania zagraniczne uwzględniają międzynarodową pozycję inwestycyjną netto, czyli ile podmioty danego kraju udzieliły zagranicznych kredytów w porównaniu z tym, ile pożyczyły z zagranicy. Krajowy majątek netto pokazuje zatem faktyczny stan bogactwa danej społeczności (net wealth of nation), który należy porównać z innymi społecznościami o porównywalnej strukturze społecznogospodarczej, historii, etc. Zasobność finansowa Polski i Polaków na tle innych europejskich narodów wypada gorzej niż skromnie, gdyż per capita w roku 2012 zgromadziliśmy majątku na kwotę niecałych 2 900 euro, gdy przeciętny Niemiec 150 000 euro, a Grek „tylko” 60 000 euro. W rezultacie Niemcy są od nas przeciętnie 50razy, a Grecy 20-razy bardziej zamożni, więc mogą sobie również pozwolić na wyższy poziom zadłużenia bez utraty wiarygodności na rynkach finansowych, jeśli tylko polityka gospodarcza będzie prowadzona odpowiedzialnie.9 9 W przypadku Grecji narastanie zagranicznego zadłużenia (pomimo jego 2-krotnej redukcji w latach 2011-12) sprawia, że nawet początkowo relatywnie wysoki poziom bogactwa narodu okazuje się niewystarczający dla sfinansowania dalszego rozwoju. W obliczu potencjalnego „Grexitu” wprowadzenie przez grecki rząd kontroli przepływu kapitału z dniem 26 czerwca 2015 r., pomimo utrzymania finansowanie greckiego sektora bankowego przez EBC, świadczy o próbie zapobieżenia dalszej ucieczce oszczędności krajowych za granicę. Na oszczędności zagraniczne finansujące lukę krajowych inwestycji i oszczędności Grecja nie może już liczyć bez porozumienia z wierzycielami. W negatywnym scenariuszu oznacza to długotrwałą recesję. Pozycję Polski na rynkach finansowych stabilizuje wciąż relatywnie wysoka dynamika rozwoju gospodarczego w porównaniu z dużymi krajami UE. Jednak każde większe zawirowanie na rynkach finansowych (np. spodziewany „Grexit”) sprawia, że rośnie ryzyko Polski jako kraju trwale uzależnionego od zagranicznego finansowania wobec braku długoterminowych oszczędności krajowych. Finansowanie luki inwestycji i oszczędności w większości będzie musiało pochodzić ze źródeł krajowych, ale bez zmiany polityki państwa w celu mobilizowania oszczędności prywatnych scenariusz konwergencji gospodarki polskiej do gospodarki niemieckiej jest mało prawdopodobny. Rośnie za to ryzyko wpadnięcia przez Polskę w pułapkę średniego poziomu rozwoju, tak jak miało to miejsce w przypadku Hiszpanii.
Podsumowanie
Skumulowany wzrost gospodarczy Polski wyniósł 238 procent w latach 1990-2014 i był on największy zarówno spośród wszystkich krajów transformacji, jak i dużych gospodarek unijnych. • Polska z poziomem 40 proc. unijnej średniej per capita w wyrażeniu nominalnym plasuje się blisko środka krajów transformacji, gdzie z jednej strony Słowenia zbliżyła się już do 70 proc. a z drugiej Rumunia i Bułgaria znajdują się na poziomie 25 proc. unijnej średniej PKB per capita. • Przy zastosowaniu przelicznika parytetu siły nabywczej, który bierze pod uwagę różnice w cenach krajowych i zagranicznych umożliwiając porównanie relatywnych poziomów rozwoju gospodarczego, Polska w takim porównaniu znajduje się na poziomie 55 proc. Niemiec i około 70 proc. Hiszpanii. • Przykład Hiszpanii, której ścieżka konwergencji w latach 1980-2000 jest zbliżona do ścieżki rozwoju Polski po przystąpieniu do UE w 2004 r. pokazuje, że możliwe było osiągnięcie 90-proc. konwergencji PKB per capita PPS z Niemicami w latach 2002-2009, ale równie prawdopodobne jest wpadnięcie w pułapką średniego (dla krajów UE) poziomu rozwoju i powrót do poziomu 75 proc. w 2014 r., czyli do lat 90-tych XX w. • Dynamika produkcji, a więc i rozwoju gospodarczego każdego kraju zależy od ilości pracy, kapitału i produktywności obu tych czynników (Total Factor Productivity), które do pewnego stopnia można wzajemnie zastępować. Jednak kontrybucja TFP do wzrostu PKB ulega z reguły stopniowemu osłabieniu i w oparciu o doświadczenia międzynarodowe należy przyjąć, że średnio w okresie 2015-2040 TFP w Polsce będzie rósł o 1 proc. • Zasoby pracy w Polsce są ograniczone, choć można je nieco poprawić we wszystkich grupach wiekowych poprzez wzrost liczby osób aktywnych zawodowo (mniej studentów, więcej pracujących kobiet, późniejszy wiek emerytalny). Jednak nie będzie to czynnik decydujący dla wzrostu w długim okresie z makroekonomicznego punktu widzenia. Konieczne są więc większe inwestycje w środki trwałe, które trzeba sfinansować. • Kraje rozwijające się zwykle znajdują się w sytuacji braku wystarczających oszczędności krajowych dla sfinansowania inwestycji w środki trwałe, a więc luka pomiędzy stopą inwestycji w danym kraju a stopą oszczędności krajowych musi być finansowana z zagranicznych oszczędności. Stopa łącznych oszczędności sektora prywatnego i sektora publicznego w Polsce jest dość stabilna i wynosi około 18 proc., gdy stopy inwestycji wymagana dla konwergencji do poziomu 75-85 proc. gospodarki Niemiec wynoszą 23-32 proc. W rezultacie luka inwestycji i oszczędności wyniesie 5-14 proc. PKB, co jest tożsame z deficytem rachunku obrotów bieżących o tej samej wielkości. • Polska od początku transformacji korzystała z oszczędności zagranicznych, a średni poziom deficytu na rachunku obrotów bieżących Polski wynosił 4 proc. PKB w latach 2000-2014 i w efekcie ujemna międzynarodowa pozycja inwestycyjna netto Polski narosła do -67 proc. PKB na koniec 2014 r., gdy za poziom bezpieczny uznaje się -35 proc. PKB. Słabość finansowa polskiej gospodarki widoczna jest również w podatności na ryzyko odpływu kapitału zagranicznego i niski poziom krajowego majątku netto. Dalsze zapożyczanie się za granicą jest dla Polski bardzo ryzykowne.
http://www2.deloitte.com/content/dam/Deloitte/pl/Documents/Reports/pl_Oszczednosci_krajowe_a_dlugoterminowy_wzrost_gospodarczy_w_Polsce_2015.pdf | |
| | | betonowe_buty TA SYSTEM TRADER
Liczba postów : 19454 Location : Instytut Badań Giełdowych i Politycznych Registration date : 02/10/2007
| Temat: Re: •Dlaczego Polacy nie oszczędzają? PiS potrzebuje zagranicy Sob 07 Lis 2015, 21:40 | |
| To nie wasze pieniądze, czyli skutki przykrawania OFE. Anna Popiołek 06.11.2015 20:05 http://wyborcza.biz/biznes/1,100897,19151844,skutki-przykrawania-ofe-to-nie-wasze-pieniadze.html#MTstream
Większość Polaków traktowała pieniądze w OFE jako swoje prywatne oszczędności. I nie zmieni tego żaden wyrok Trybunału Konstytucyjnego i żadne argumenty prawne. W dodatku przeniesienie pieniędzy do ZUS zniechęciło ludzi do oszczędzania na emeryturę.
| |
| | | betonowe_buty TA SYSTEM TRADER
Liczba postów : 19454 Location : Instytut Badań Giełdowych i Politycznych Registration date : 02/10/2007
| Temat: Re: •Dlaczego Polacy nie oszczędzają? PiS potrzebuje zagranicy Sob 16 Sty 2016, 10:46 | |
| „Dobra zmiana”. S&P zmienia ocenę Polski z pozytywnej na negatywną i przewiduje dalsze spadki. Pierwszy raz w historii agencja Standard & Poor’s obniżyła perspektywę ratingu Polski z “A-” do poziomu “BBB+”, z perspektywą dalszego obniżenia. Jednym ruchem straciliśmy zaufanie światowych inwestorów. – Rating reaguje na bieżącą sytuację. O ile bardzo łatwo spaść jest jeszcze niżej, o tyle powrót na półkę A będzie, w obecnej sytuacji osłabienia wizerunku, bardzo trudny - tłumaczy Paweł Zielewski z “Forbesa”. Agencja, która obniżyła rating nie ocenia stanu faktycznego polskiej gospodarki, ale fakt, że zdaniem S&P rząd Beaty Szydło doprowadził do “słabości instytucji państwa, co może przełożyć się na osłabienie fundamentów naszej gospodarki”.
– To konsekwencja wprowadzenia podatku bankowego, a także propozycji dodatkowego obciążenia sektora bankowego. To na banki spadnie odpowiedzialność za segment SKOK-ów, to one będą musiały wyłożyć pieniądze na bankowy fundusz gwarancyjny. Mówimy zatem o perspektywie, której boją się inwestorzy – mówi dziennikarz. Jeśli zmniejszy się wiarygodność polityki pieniężnej agencja prognozuje dalsze obniżki w ciągu najbliższych 2 lat.
Konsekwencją wejścia na półkę B będzie utrata zaufania wśród zaawansowanych rynków do polskiego rządu i jego polityki gospodarczej. A co obniżenie ratingu dla Polski oznacza dla przeciętnego Polaka? – Złoty zareagował mocnym osłabieniem kursu do euro i dolara. Euro kosztuje w tej chwili 4,5 złotego. Frank szwajcarski tylko w piątek 15 stycznia zdrożał 4,01 zł do 4,10 - Każdy kto ma kredyt w obcej walucie zapłaci wyższą ratę – mówi Paweł Zielewski. Polska podlega ocenom agencji ratingowych od 2005 r. nigdy dotąd jej nota nie została obniżona. Ministerstwo finansów nie komentuje decyzji S&P. "W związku z decyzją agencji ratingowej Standard & Poor’s Ministerstwo Finansów informuje, że ogłosi komentarz w tej sprawie po zapoznaniu się z decyzjami pozostałych agencji ratingowych, które to decyzje mają być ogłoszone w dniu dzisiejszym" - wyjaśniono w komunikacie MF. inwestorzy boją się polityki PiSu | |
| | | betonowe_buty TA SYSTEM TRADER
Liczba postów : 19454 Location : Instytut Badań Giełdowych i Politycznych Registration date : 02/10/2007
| Temat: Re: •Dlaczego Polacy nie oszczędzają? PiS potrzebuje zagranicy Pon 25 Kwi 2016, 14:22 | |
| Niemcy są dla nas najważniejsze. Potem długo, długo nic Marcin Kaczmarczyk 25.04.2016 12:44
Bezpośrednio za naszą zachodnią granicę trafia niemal trzydzieści procent polskiego eksportu. To np. prawie pięć razy więcej niż sprzedajemy do Francji. I ten eksport do Niemiec jeszcze rośnie.
Najnowsze, opublikowane w poniedziałek, przez GUS dane o strukturze polskiego eksportu nie pozostawiają złudzeń, kto jest największym odbiorcą produkowanych nad Wisłą towarów. Mówią też sporo o naszej gospodarce. Jesteśmy wielkim dostawcą różnych części i podzespołów do niemieckich fabryk. Na tym zresztą nieźle zarabiamy – w handlu z naszym zachodnim sąsiadem jesteśmy na plusie.
Do Niemiec w pierwszym kwartale tego roku trafiło dokładnie 28,6 proc. polskiego eksportu – więcej o 1,1 p. proc. niż rok temu. Żaden inny kraj nie kupuje od nas tak dużo. Kolejni w rankingu odbiorcy naszych usług i towarów – Czesi i Brytyjczycy – odpowiadają odpowiednio za 6,7 proc. i 6,5 proc. naszego eksportu. Przy czym dodajmy tutaj, że w ciągu roku sprzedaż do Czech i Wielkiej Brytanii się skurczył. Do Niemiec rośnie.
Rosja znaczy coraz mniej
Rosja, jako rynek zbytu dla polskich firm, mogłaby niemal nie istnieć. Trafia tam ledwo 2,5 proc. naszego eksportu, o 0,3 p. proc. mniej niż rok temu. Gdyby więc nagle Rosjanie wprowadzili embargo nie tylko na naszą żywność, ale na wszystko co wysyłamy do nich, to polska gospodarka przeżyłaby wstrząs, ale raczej byśmy to przeżyli.
Trudniej by nam było natomiast zastąpić import z Rosji – to 6,1 proc. jego całości. Państwo Putina dostarcza nam głównie surowce – ropę naftową i gaz.
Z danych GUS wynika też, że handlujemy w zasadzie wyłącznie z krajami Unii Europejskiej. Wysyłamy do nich 81,3 proc. naszego eksportu (0,9 p. proc. więcej niż rok temu), stamtąd dociera do nas grubo ponad połowa kupowanych za granicą towarów - dokładnie 59,8 proc. naszego importu.
Dużo też kupujemy Chin – Państwo Środka odpowiada za niecałe 13 proc. naszego importu. Płynie stamtąd do nas elektronika, odzież, artykuły przemysłowe.
Silne związki z Niemcami
Silne gospodarcze związki z Niemcami widać nie tylko w eksporcie. Kupujemy też od nich najwięcej towarów i usług – 22,7 proc. całego naszego importu.
Niemieckie firmy napędzają również część naszego eksportu do krajów Europy Środkowej. Do Czech bowiem i na Węgry trafiają np. często części i podzespoły do produkowanych tam samochodów niemieckich koncernów.
Symbolem, że polsko-niemieckie relacje gospodarcze nadal się rozwijają jest np. pomysł uruchomienia w Polsce fabryki silników do samochodów Mercedes. Ma powstać na Dolnym Śląsku. | |
| | | betonowe_buty TA SYSTEM TRADER
Liczba postów : 19454 Location : Instytut Badań Giełdowych i Politycznych Registration date : 02/10/2007
| Temat: Re: •Dlaczego Polacy nie oszczędzają? PiS potrzebuje zagranicy Pią 13 Maj 2016, 22:09 | |
| Emerytury 30. i 40-latków będą o połowę niższe niż dzisiejsze. Newsweek Polska
Choć marzą o tym by na emeryturze podróżować i rozpieszczać wnuki pieniędzy z ZUS prawdopodobnie ledwo starczy im na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Czy dzisiejsi 20. 30. i 40-latkowie mają jakiekolwiek szanse na godną emeryturę?
Faktem jest, że dziś o oszczędzaniu na starość jeszcze nie myślą. - Mam pracować do 67 roku życia? - oburza się Magdalena Giełczyńska, wykładowczyni akademicka. Ma 42 lata, pracuje od 12 lat. Zrobienie doktoratu i doczekanie się etatu na uczelni trochę trwało. Perspektywa kolejnych 25 lat ze studentami ją przeraża.
Z utęsknieniem czeka na realizację obietnicy wyborczej Andrzeja Dudy i ponowne obniżenie wieku emerytalnego dla kobiet do 60. roku życia.
Na emeryturę nie odkłada, uważa, że opłacanie „horrendalnie wysokich” składek do ZUS, a do tego „ogrom poświęcenia”, z jakim związana jest praca wykładowcy, powinien wystarczyć, by państwo zagwarantowało jej godziwą emeryturę. Godziwą, czyli jaką? – Taką, by było mnie na stać na siedzenie w domu i pisanie książek – mówi.
Zupełnie inaczej na tą kwestię zapatruje się Anna Pakuła, 36-latka z 15-letnim stażem pracy w urzędzie skarbowym. Pomimo niewysokich zarobków od pięciu lat regularnie odkłada w III filarze, a składki zusowskie ma odprowadzane od samego początku pracy.
– Obniżenie wieku emerytalnego to dla kobiet znaczne zmniejszenie szansy utrzymania aktywności zawodowej po 60. roku życia. Bo co jeśli będę chciała pracować, ale na moje miejsce będą czekać młodzi? Mężczyzna będzie chroniony do 65. roku życia, ja znacznie krócej – mówi.
W trakcie emerytury ma nadzieję podróżować, a na to trzeba mieć pieniądze, dlatego dodatkowo odkłada. To ona jest tą 1 osobą na 14, które biorą sprawy emerytalne w swoje ręce.
Niewesołe prognozy
Przeciętny Polak w wieku 25-45 lat jest zagubiony w temacie emerytury. Z jednej strony ambitne plany, z drugiej świadomość niskich świadczeń, ale brak aktywnego oszczędzania. Jak wynika z badań TNS przeprowadzonych na zlecenie Nationale-Nederlanden, Polacy chcą, by emerytura to był czas poświęcony rodzinie, wnukom i przyjaciołom (48%), odpoczynek w domu (33%), realizację swojego hobby (25%) czy na podróżowanie (18%).
I mimo świadomości, że emerytura pochodząca z obowiązkowych składek nie będzie wystarczająca na utrzymanie wcześniejszego standardu życia – o tym przekonanych jest aż 74% badanych, a 30% uważa, że świadczenie z powszechnego systemu nie wystarczy nawet na podstawowe wydatki, to dodatkowo odkłada na nią tylko co czternasty z nas.
Co będzie w przyszłości? Aż 61% dzisiejszych 20., 30. i 40-latków bierze pod uwagę podjęcie na emeryturze dodatkowej pracy w celu uzyskania środków na niezbędne wydatki.
- będą znacznie niższe niż emerytury tych, którzy dziś pobierają świadczenia – tłumaczy Aleksander Łaszek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju. Sam ZUS wyliczył, że podczas gdy dziś stopa zastąpienia, czyli relacja wysokości ostatniej wypłaty do wysokości emerytury wynosi 48%, to w 2050 wyniesie od 25% do 35% i to przy optymistycznych założeniach.
Dlaczego tak się stanie? - Ze względu na negatywne trendy demograficzne, czyli starzenie się społeczeństwa – podkreśla Grzegorz Chłopek, prezes zarządu Nationale-Nederlanden Powszechnego Towarzystwa Emerytalnego. Przybywa emerytów – w 2050 ma ich być ok. 6-6,4 mln (dziś jest to 5 mln), maleje natomiast liczba osób płacących składki.
Ponieważ polski system emerytalny jest w ogromnej części repartycyjny – czyli bieżące świadczenia opłacane są ze składek obecnie pracujących, to system będzie coraz mniej wydolny. - Im więcej będzie emerytów i mniej płatników składek, tym gorsza może być także waloryzacja świadczeń. Decyzją polityków emerytury mogą być nawet obniżane – dodaje Łaszek.
Ponowne obniżenie wieku emerytalnego jeszcze pogłębi ten problem. Dlaczego? Skróci się czas oszczędzania na emeryturę, a więc zgromadzimy mniejszy kapitał, a ponadto wydłuży okres przewidywanego życia na emeryturze.
– Szczególnie dotkliwie odczują to kobiety. Jeśli wiek emerytalny zostanie obniżony o 7 lat – co notabene sprawi, że Polska będzie miała najniższy wiek emerytalny dla kobiet w Europie – to automatycznie o 7 lat skróci się czas opłacania składek, a wydłuży czas pobierania świadczenia.
To sprawi, że emerytury będą niższe nawet o 30-50% niż by były przy dłuższym wieku emerytalnym - dodaje Grzegorz Chłopek.
Jak to możliwe? Możemy to zobaczyć na przykładzie emerytury Pani Magdaleny, która zarabia 4200 zł brutto, a więc około 3000 na rękę. Jej składki odkładane są obecnie tylko w ZUS, bo jak wiadomo, kto w 2014 r. nie złożył oświadczenia o chęci dalszego odprowadzania części składki emerytalnego do OFE, tego składki w całości odkładane są w ZUS.
W obecnym systemie emerytura wyliczana jest poprzez podzielenie całego zgromadzonego kapitału emerytalnego na przewidywaną liczbę miesięcy pobierania świadczenia w momencie przejścia na emeryturę. Dla przejścia na emeryturę w wieku 67 lat zakłada się 201 miesięcy, zaś dla wieku emerytalnego 60 lat – 261 miesięcy.
Dla prostoty obliczeń załóżmy, że zarobki Pani Magdaleny nie ulegną zmianie. Jak wynika z kalkulacji, co miesiąc ok. 820 zł odkładane jest na emeryturę Pani Magdy – połowa z jej pensji, połowę płaci pracodawca.
Zakładając, że nie będzie miała żadnych przerw w pracy – jak np. na urodzenie dziecka, okresowego bezrobocia lub długiej choroby, a pracuje od 12 lat, do 60. roku życia zgromadzi na swoim koncie emerytalnym 295 200 zł. To da jej emeryturę w wysokości 1131 zł. Jeśli popracuje do 67. roku życia na koncie zgromadzi 364 080 zł, co w przeliczeniu da emeryturę w wysokości ok. 1811 zł, czyli świadczenie niemal o 60% wyższe.
Pamiętajmy jednak, że przy tak prostych założeniach nie uwzględniamy realnego wzrostu wynagrodzeń, który powoduje, że opłacana składka emerytalna z czasem rośnie, a więc nominalnie kwota świadczenia Pani Magdaleny będzie na pewno wyższa. Chodzi tylko o pokazanie ogromnej różnicy w wysokości emerytur przy przejściu na nią w wieku 60 i 67 lat.
Czy OFE ma znaczenie?
Choć od czasu reformy w 2014 r. funkcjonują w postaci szczątkowej, to historyczne dane zebrane i porównane przez Ministerstwo Finansów w 2013 r. pokazują, że to jednak OFE dawały większą stopę zwrotu niż ZUS. Np. w 2012 roku średnie roczne stopy zwrotu brutto z OFE wyniosły 16,35%, a waloryzacja składek na subkoncie w ZUS 6,27%. Różnica była zatem znaczna.
Specyfiką OFE są jednak większe wahania rocznych stóp zwrotu ze względu na sytuację na rynkach finansowych. I tak gdy Ministerstwo Finansów porównało średnią roczną stopę zwrotu brutto z lat 2000 – 2012 (czyli od początku działania OFE), to okazało się, że różnica między zarobkiem z OFE, a waloryzacją składki w ZUS, już nie jest tak duża – OFE dały zarobek rzędu 9,17%, a w ZUS-ie składki urosły o 8,54%.
OFE jest także istotne jeszcze z jednego powodu – dywersyfikacji ryzyka. - Inne są zasady waloryzacji składek w ZUS, a inaczej są waloryzowane środki w OFE. W przypadku konta w ZUS ryzyko jest związane z politykiem, który powie – nie mamy pieniędzy na emerytury, więc obniżamy współczynnik waloryzacji, albo wprowadzamy waloryzację kwotową. Pole manewru politycznego jest tu duże – tłumaczy ekonomista FOR.
W przypadku środków wpłacanych do OFE mamy do czynienia z ryzykiem rynku kapitałowego. – OFE są w stanie inwestować w różne instrumenty i na bardzo różnych geograficznie rynkach. Więc o ile zapisy w ZUS są głównie powiązane z sytuacją demograficzną Polski, o tyle oszczędzanie w OFE może być od niej zupełnie oderwane. Dlatego też choć to tylko 2,92% naszej składki – wciąż opłaca się oszczędzać w OFE – podkreśla Grzegorz Chłopek z Nationale-Nederlanden.
Gdyby na oszczędzanie w OFE zdecydowała się Pani Magdalena – a ma na to teraz szansę, bowiem do 31 lipca otwarte jest tzw. okno transferowe (osoba, która nie złożyła oświadczenia o woli odkładania składek w OFE w trakcie reformy w 2014 r. może zrobić to teraz – wystarczy pobrać ze strony ZUS wzór, wypełnić i wysłać do urzędu pocztą tradycyjną, elektroniczną lub złożyć osobiście), jej świadczenie mogłoby być wyższe jeszcze o ok. 5 % - tak wynika z kalkulatora zamieszczonego na stronie Komisji Nadzoru Finansowego. Nie wiele, ale już coś.
Rozwiązania III filaru
akie jeszcze mamy alternatywy? – Na emeryturę trzeba dodatkowo odkładać, nie ma co do tego żadnych wątpliwości – uważa Grzegorz Chłopek z Nationale-Nederlanden PTE. Wtóruje mu Aleksander Łaszek z FOR: - Aby zabezpieczyć się na przyszłość, m.in. na okres, kiedy nie będziemy już aktywni zawodowo, powinniśmy odkładać co najmniej 10% naszego miesięcznego uposażenia. To optymalne rozwiązanie na zasadzie „umiesz liczyć, licz na siebie” – podkreśla Łaszek.
Rynek daje nam w tej kwestii szereg możliwości. - W trzecim filarze mamy do wyboru przede wszystkim Indywidualne Konta Emerytalne (IKE) oraz Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE), prowadzone przez banki, zakłady ubezpieczeń, fundusze inwestycyjne zarządzane przez towarzystwa funduszy inwestycyjnych, podmioty prowadzące działalność maklerską orazzarządzane przez powszechne towarzystwa emerytalne – wymienia Maciej Krzysztoszek z Komisji Nadzoru Finansowego.
Oba produkty umożliwiają odprowadzanie w każdym roku kalendarzowym prywatnych oszczędności na lata emerytalne według obowiązujących limitów. W przypadku IKE roczny limit wpłat nie może przekroczyć trzykrotności przeciętnego prognozowanego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce na dany rok (w 2016 r. jest to 12 165 zł), a w przypadku IKZE nie może przekroczyć kwoty odpowiadającej 1,2-krotności przeciętnego prognozowanego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce na dany rok (w 2016 r. jest to 4 866 zł).
Osoba chcąca skorzystać z tych form oszczędzania, może liczyć na korzyści podatkowe. Wszystkie zgromadzone środki podlegają dziedziczeniu.
ZALETY I WADY ODKŁADANIA NA IKE I IKZE:
Tymczasem jak wynika z raportu TNS przygotowanego dla Nationale-Nederlanden, jak dotąd tylko 14 proc. Polaków w wieku 25 – 45 lat podjęło konkretne kroki, mające zagwarantować im dodatkowe środki finansowe na czas emerytury.
Magia procentu składanego
Kolejny alarmujący sygnał stanowi dobór instrumentów wykorzystywanych do długoterminowego oszczędzania. - Okazuje się, że blisko połowa osób oszczędzających dodatkowo na emeryturę korzysta z rozwiązań takich jak konto osobiste w banku, konto oszczędnościowe czy po prostu trzyma gotówkę w domu – podkreśla we wstępie do raportu Rafał Neska, Associate Director TNS Polska.
Co to oznacza? – Te środki w żaden sposób nie pracują, nie zarabiają. Tymczasem odpowiednio inwestowany kapitał może generować dla nas co najmniej kilkuprocentowe stopy zwrotu w ciągu roku, co dzięki magii tzw. procentu składanego może powodować znaczny przyrost kapitału – mówi Grzegorz Chłopek, prezes zarządu Nationale-Nederlanden Powszechnego Towarzystwa Emerytalnego.
Zobaczmy to na przykładzie emerytury Pani Anny, która choć ma stosunkowo niewysokie zarobki, to jednak udaje się jej odkładać regularnie. Dla prostoty wyliczeń ponownie załóżmy, że przez wszystkie lata pensja Pani Anny nie ulegnie zmianie i przez cały czas będzie odkładała tyle samo na swoje konto IKE.
Najpierw wyliczmy kapitał zgromadzony w ZUS: Przy zarobkach rzędu 3200 zł brutto (2300 zł na rękę) na konto emerytalne Pani Anny trafia co miesiąc 624 zł. Ponieważ zaczęła wcześnie pracować – jest aktywna zawodowo już od 15 lat (od 21 roku życia), to przy obniżonym wieku emerytalnym będzie miała 39 lat składkowych na koncie, a przy 67 – 46 lat. Na koncie w ZUS zgromadzi albo 292 032 zł albo 344 448 zł.
Jednak Pani Anna już od pięciu lat odkłada na koncie IKE. Do tej pory było to 2400 zł rocznie, ale zmieniła system na miesięczny. – To znacznie lepsza forma oszczędzania. Po pierwsze dywersyfikujemy ryzyko trafienia na kiepski moment rynkowy do zakupu jednostek funduszy inwestycyjnych lub dobrowolnych funduszy emerytalnych, a po drugie łatwiej jest nam wygenerować kwotę 200 zł miesięcznie niż jednorazowo 2400 zł – tłumaczy Anita Iwaniak, osobista konsultantka finansowa z firmy Assesoria.
Jeśli Pani Anna wytrwa w swoim postanowieniu i będzie oszczędzała 200 zł miesięcznie do momentu przejścia na emeryturę, to jeśli nastąpi to w wieku 67 lat, na jej koncie IKE będzie do dyspozycji ponad 210 000 złotych. Jeśli wiek emerytalny będzie obniżony i Pani Anna przejdzie na emeryturę w wieku 60 lat, to na jej koncie będzie nieco ponad 125 000 zł. Siedem lat różnicy, a na koncie 40% mniej!
Ta różnicę jeszcze lepiej widać w przypadku oszczędności Pana Andrzeja, 40-letniego przedsiębiorcy, który właśnie zaczął odkładać na IKE i łącznie ok. 16 000 zł rocznie. Oprócz tego, że środki gromadzone na obu kontach zwolnione są z podatku Belki, to oszczędności na IKZE dodatkowo podlegają odliczeniu od podstawy opodatkowania. Tym samym co roku, oszczędzając na emeryturę, możemy zmniejszać należny podatek dochodowy.
Jeśli Pan Andrzej będzie zbierał do 65. roku życia, czyli do obniżonego wieku emerytalnego dla mężczyzn, to na swoich kontach emerytalnych uzbiera ok. 883 000 zł. Jeśli będzie odkładał dwa lata dłużej i pozwoli swoim środkom pracować, na jego koncie w wieku 67 lat będzie ok. 1 016 000 zł. - To jest właśnie magia procentu składanego. Dlatego też oszczędzanie warto rozpocząć jak najwcześniej i lepiej odkładać co miesiąc, bo wtedy procent naliczany jest częściej i ten powiększony kapitał już pracuje – dodaje Iwaniak. | |
| | | betonowe_buty TA SYSTEM TRADER
Liczba postów : 19454 Location : Instytut Badań Giełdowych i Politycznych Registration date : 02/10/2007
| Temat: Re: •Dlaczego Polacy nie oszczędzają? PiS potrzebuje zagranicy Sob 14 Maj 2016, 09:30 | |
| Agencja Moody's podjęła decyzję ws. ratingu dla Polski. Perspektywa zmieniona "ze stabilnej na negatywną" mast, TS, PAP 14.05.2016 GW
1. Moody' s podała rating wiarygodności kredytowej Polski 2. Agencja utrzymała rating polskiego długu na poziomie A2/P-1 3. Zmieniła jednak perspektywę ratingu "ze stabilnej na negatywną"
Wśród przyczyn takiej oceny - zmiana perspektywy ze stabilnej na negatywną - agencja wymieniła m.in. fiskalne ryzyka związane ze znaczącym wzrostem w bieżących wydatkach, jak również rządową intencję obniżenia wieku emerytalnego.
500 plus i spór o Trybunał
Agencja podkreśliła, że program Rodzina 500 plus podniesie wydatki bieżące o ok. 17 mld zł w 2016 r. i 23 mld zł w 2017 r. Moody's oceniła, że ryzyko fiskalne wzrośnie w 2017 r. "jeśli brać pod uwagę poleganie rządu na jednorazowych przychodach i efektywniejszym ściąganiu podatków, by sfinansować świadczenia dla dzieci".
Jednocześnie - zaznaczają analitycy - "rząd zasygnalizował, że podniesie kwotę wolną od podatku o 1000 zł każdego następnego roku aż osiągnie 8000 zł". "Wynikający z tego ubytek w przychodach wyniesie ok. 4 mld zł w 2017 r. i będzie on później progresywnie rósł" - czytamy.
Agencja Moody's wskazała też na pogorszenie klimatu inwestycyjnego w Polsce wynikające z "przesunięcia w kierunku bardziej nieprzewidywalnych polityk i legislacji". W tym kontekście agencja mówi o "niejasnościach" w odniesieniu do "konwersji kredytów hipotecznych denominowanych w obcej walucie" i do "przedłużającego się impasu" w sporze między rządem i Trybunałem Konstytucyjnym.
Co nas czeka?
Agencja Moody's spodziewa się wzrostu realnego PKB w Polsce na poziomie ok. 3,5 proc. w 2016 i 2017 r. "z handlem netto coraz bardziej napędzającym wzrost podczas gdy inwestycja i konsumpcja prywatna są ograniczone poprzez niższe zaufanie i dostęp do kredytów". W dłuższej perspektywie - zdaniem agencji - ścieżce polskiego wzrostu zaszkodzić mogą: niska regionalna i zawodowa mobilność, stłumiona stopa uczestnictwa kobiet, segmentacja rynku i wysokie bezrobocie młodych.
Agencja wskazuje też na czynniki, które mogą wpłynąć na rating w przyszłości. "Pogorszenie pozycji fiskalnej rządu i/lub pogorszenie klimatu inwestycyjnego w następstwie wdrażania proponowanych przez rząd środków mogłoby wygenerować presję w dół na rating i doprowadzić do (jego) obniżki" - czytamy. "Jednocześnie przedłużający się (lub eskalujący) konflikt pomiędzy rządem a Trybunałem Konstytucyjnym, prowadzący do znaczących odpływów kapitału, może także wywrzeć presję w dół na rating" - dodaje Moody's.
Co to jest rating?
To ocena wiarygodności kredytowej i wypłacalności firmy lub państwa, zdolności do terminowej spłaty odsetek i rat. Ocena ratingowa jest dla inwestorów zagranicznych i krajowych, banków, międzynarodowych instytucji finansowych sygnałem o wiarygodności finansowej danego podmiotu.
Na podstawie ratingu inwestorzy podejmują decyzje, czy, komu i za ile pożyczać pieniądze. Zasada jest prosta: im wyższy rating, tym wyższa wiarygodność. Jeżeli dane państwo ma wysoki rating, to dla inwestorów sygnał, że kupując obligacje tego kraju nie ryzykują. Państwa z niskim ratingiem natomiast mają tak marną reputację, że chcąc pożyczyć pieniądze, muszą zaoferować znacznie lepsze warunki finansowe i za obsługę długu płacą więcej.
Ile jest agencji ratingowych?
Na świecie działa około 150 agencji ratingowych. Najważniejsze, zwane Wielką Trójką, to amerykańskie Standard & Poor's, Moody's i Fitch. Mają około 95-96 proc. udziału w światowym rynku ratingowym. Ich pozycja wynika z wieloletniej historii i doświadczenia.
Na rynku działają też firmy i instytucje pełniące funkcję narodowych agencji ratingowych w swoich krajach, np. Japan Credit Rating Agency w Japonii, Malaysian Rating Corporation w Malezji czy Dagong w Chinach. Ich oceny wiarygodności kredytowej mają mniejszą rangę w skali międzynarodowej. Lokalnie stanowią jednak przeciwwagę dla ocen publikowanych przez trzy największe agencje ratingowe.
Co wiemy o agencji Moody's?
Agencja Moody's zatrudnia około 4300 osób na całym świecie i działa w 26 krajach. Jej początki wiążą się z Johnem Moody'm. Był samoukiem, który w założonej przez siebie firmie opublikował w 1900 roku podręcznik o akcjach i obligacjach. Kilka lat później przerzucił się na ocenianie analizy kredytów i stopnia wypłacalności firm. Jego firma zaczęła też analizować wiarygodność rządowych obligacji. W 1924 roku Moody's monitorował już prawie 100 procent rynku amerykańskich obligacji. Jeszcze w latach 70. XX wieku agencja Moody's wydawała rating zaledwie trzem krajom, dziś trudno wskazać państwo, które nie jest oceniane przez tę agencję.
Jaką skalę ocen stosują agencje?
Trzy główne agencje mają podobną skalę ocen ratingowych. W zdecydowanej większości przyznawane oceny nie różnią się między sobą więcej niż o jeden stopień. I tak, potrójne A jest oceną najwyższej wiarygodności, D natomiast oznacza niewypłacalność. Oceny mogą zawierać znaki "+" lub "-" w ramach jednej kategorii.
W styczniu 2016 agencja Standard & Poor's obniżyła długoterminowy rating polskiego długu w walucie obcej z poziomu "A minus" do "BBB plus". Oznacza to: "Ryzyko kredytowe na średnim poziomie. Dobra wiarygodność finansowa i wystarczająca zdolność do obsługi zobowiązań. Podwyższona podatność na niekorzystne warunki gospodarcze". S&P przyznała, że gospodarka jest stabilna, skupiając się w uzasadnieniu na ryzyku politycznym i zmianach instytucjonalnych, jakie rząd Prawa i Sprawiedliwości przeprowadza w Polsce. Polski rating rósł od 1995 roku, po raz pierwszy spadł właśnie w styczniu 2016 roku. Najwyższy rating mają dziś: Szwajcaria, Wielka Brytania i Niemcy. Najniższy, tzw. śmieciowy, ma Grecja.
Od kiedy działają firmy ratingowe?
Firmy oceniające wiarygodność partnerów handlowych działały w Stanach Zjednoczonych już w połowie XIX wieku. Ale ich rozwój nastąpił w czasach kryzysu ekonomicznego w latach 30. XX wieku. Wtedy blisko 70 proc. obligacji skarbowych nie zostało wykupionych na zakładanych pierwotnie warunkach. To oznaczało powszechny brak zaufania na rynku. Inwestorzy kupując obligacje potrzebowali informacji o tym, kto je sprzedawał. I wtedy firmy ratingowe zaczęły proponować zbieranie i sprzedaż informacji na temat wypłacalności potencjalnego dłużnika. To był początek wielkiej kariery agencji ratingowych.
Jak działają agencje?
Analitycy pracujący w agencji zbierają stale informacje o instytucjach emitujących obligacje: spółkach, funduszach, bankach, organizacjach non-profit, rządach państw, władzach samorządowych. Rating przyznawany jest na podstawie analizy bieżących i dawnych danych o działalności firmy, z uwzględnieniem wpływu czynników zewnętrznych (np. stabilności sytuacji politycznej, stanu praworządności). Agencje utrzymują się przede wszystkim z opłat za dokonywane przez nie wyceny, płaconych przez same firmy występujące o rating.
czy PiS założy swoją agencję ratingową, żeby "właściwie" oceniać swoje rządy ? | |
| | | betonowe_buty TA SYSTEM TRADER
Liczba postów : 19454 Location : Instytut Badań Giełdowych i Politycznych Registration date : 02/10/2007
| Temat: Re: •Dlaczego Polacy nie oszczędzają? PiS potrzebuje zagranicy Sro 18 Maj 2016, 15:11 | |
| Kolejna agencja ratingowa ostrzega Polskę. Idziemy w złym kierunku Maria Mazurek 18.05.2016 12:29
Słabszy wzrost PKB i wyborcze obietnice rządu zwiększają ryzyko, co może skutkować obniżeniem ratingu – pisze agencja ratingowa Fitch w notatce na temat Polski. Zauważa też negatywne konsekwencje stylu rządów PiS.
Według agencji, założenia polskiego rządu są zbyt optymistyczne. Rząd uważa, że polska gospodarka w tym roku urośnie o 3,8%. Tymczasem Fitch po ostatnich, bardzo słabych danych za pierwszy kwartał obniżył swoją prognozę wzrostu PKB Polski na ten rok – do 3,2% z 3,5%.
Fitch uważa też, że rządowi nie uda się zebrać z podatków tyle, ile zakłada. W związku z tym deficyt finansów publicznych będzie wyższy od spodziewanego i w przyszłym roku sięgnie 3,0% PKB. To ważny próg graniczny, bo po jego przekroczeniu Komisja Europejska wszczyna wobec państw UE procedurę nadmiernego deficytu, z której Polska niedawno wyszła. Dla Fitcha pilnowanie deficytu finansów publicznych to bardzo ważne kryterium oceny. Negatywne sygnały w tym zakresie mogą prowadzić do obniżki ratingu lub jego perspektywy.
Kondycję naszych finansów może też pogorszyć to, że PiS dąży do spełnienia swoich obietnic wyborczych, takich jak obniżenie wieku emerytalnego i podwyższenie kwoty wolnej od podatku.
Ale analitycy podkreślają też znaczenie kwestii politycznych. Według nich, ostatnia demonstracja w Warszawie przeciwko PiS pokazuje, że styl rządów stał się bardziej konfrontacyjny (głównie w odniesieniu Trybunału Konstytucyjnego), spolaryzował polskie społeczeństwo i może prowadzić do niestabilności politycznej. A to wraz z pogorszeniem relacji z niektórymi głównymi partnerami gospodarczymi Polski w UE zwiększa ryzyko inwestycyjne i makroekonomiczne.
Fitch to jedyna z trzech głównych agencji ratingowych, która nie podjęła negatywnych kroków związanych z oceną kredytową Polski. W styczniu S&P niespodziewanie obniżył nam rating do poziomu „BBB+” z „A-” i nadał mu perspektywę negatywną. W ubiegłym tygodniu agencja Moody’s utrzymała wprawdzie rating na poziomie A2, ale obniżyła jego perspektywę ze stabilnej do negatywnej.
| |
| | | betonowe_buty TA SYSTEM TRADER
Liczba postów : 19454 Location : Instytut Badań Giełdowych i Politycznych Registration date : 02/10/2007
| Temat: Re: •Dlaczego Polacy nie oszczędzają? PiS potrzebuje zagranicy Pon 08 Sie 2016, 10:21 | |
| Opinia Morawieckiego o 500+
W PiS zawrzało, Morawiecki ma kłopoty. „Prezes może stracić do niego cierpliwość” 14-07-2016 , ostatnia aktualizacja 14-07-2016 18:05
Szczere słowa ministra rozwoju o programie „Rodzina 500 Plus” mogą go słono kosztować. Niewykluczone, że wpadka ochłodzi jego relacje z Jarosławem Kaczyńskim. Potknięcie wicepremiera będzie chciała też wykorzystać premier Beata Szydło.
- W dłuższej perspektywie to nam nie zbuduje PKB. Państwu bardziej niż konsumpcja potrzebne są inwestycje i oszczędności - stwierdził Morawiecki w Bydgoszczy, na spotkaniu z sympatykami Prawa i Sprawiedliwości. - A przypominam, że 500 plus jest na kredyt. Zadłużyliśmy się o dodatkowe 20 mld zł, bo chcemy promować dzietność. Jesteśmy we własnym gronie i nie musimy mówić sobie tylko pięknych słów - dodał minister rozwoju.
Jego słowa wywołały polityczną burzę, w samym PiS. - Od szczytu NATO minęło kilka dni. Zamiast chwalić się wynikającymi z niego sukcesami, szefowa rządu już musiała tłumaczyć się przed dziennikarzami i to ze słów własnego ministra, które w dodatku uderzyły w nasz sztandarowy program. Premier jest z tego powodu wściekła, a to co się wydarzyło tylko pogorszy jej relacje z Morawieckim - przyznał w rozmowie z portalem Wirtualna Polska jeden z posłów PiS, proszący o zachowanie anonimowości.
- Naturalne byłyby działania Beaty Szydło i jej środowiska, zmierzające do osłabienia pozycji Morawieckiego - mówi „Newsweekowi” dr Marek Migalski, były eurodeputowany PiS. Przekonuje jednak, że nie mogą być to działania zbyt jawne i zbyt oczywiste, - Wówczas bardziej zaszkodziłoby to jej niż Morawieckiemu. Dzisiaj prezes jawnie faworyzuje Mateusza Morawieckiego. Być może dlatego, że kompletnie nie zna się na tym, co Morawiecki mu przedstawia - ocenia.
O konflikcie na linii Morawiecki - Szydło mówi się od dawna. To właśnie minister rozwoju jest najczęściej wymieniany jako potencjalny następca Szydło, jeśli doszłoby do rekonstrukcji rządu. Animozje między wspomnianą dwójką umiejętnie podsyca prezes Kaczyński, który przy każdej możliwej okazji akcentuje swoją sympatię dla Morawieckiego i wiarę w jego plan rozwojowy. Tyle że, jak pisze WP, „500+ to także oczko w głowie samego prezesa”.
Jednak na razie Morawiecki o swoją głowę może być chyba spokojny. - Nie ma mowy o żadnej dymisji. Skończy się na ustnych wskazówkach. Prezes poradzi ministrowi na co powinien uważać, żeby do podobnej wpadki nie doszło w przyszłości - uważa rozmówca Wirtualnej Polski. - Z tego, co znam drogę awansu w partii, to tam nikomu jeszcze nie zaszkodziła niezręczna wypowiedź. Zaszkodzić może podważanie pozycji lidera lub kwestionowanie linii partyjnej. A gadać głupoty można i za to raczej nie spotyka nikogo żadna poważniejsza kara - podsumowuje Migalski.
Wszystko zależy jednak od tego, jak na obecną sytuację spojrzy prezes Kaczyński. A to pozostaje zagadką. - Jeśli będzie przynosił nam takie kłopoty jak ostatnio, to nawet prezes może stracić do niego cierpliwość - przestrzega jeden polityk PiS.
Źródło: WP.pl | |
| | | betonowe_buty TA SYSTEM TRADER
Liczba postów : 19454 Location : Instytut Badań Giełdowych i Politycznych Registration date : 02/10/2007
| Temat: Re: •Dlaczego Polacy nie oszczędzają? PiS potrzebuje zagranicy Wto 30 Sie 2016, 18:27 | |
| Agencja ratingowa ponownie ostrzega Polskę Dodano 26 sierpnia 2016, 15:46
Pojawił się nowy komunikat agencji Moody’s dotyczący Polski i sporu o Trybunał Konstytucyjny. Agencja ostrzega, że ciągnący się konflikt w tej sprawie nie wpływa dobrze na liczbę inwestycji w Polsce, które spadły o 2,2 proc. w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku.
Moody’s opublikował w czwartek 26 sierpnia nowy komunikat, w którym mowa o tym, że polska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego.
„To negatywne dla Polski, ponieważ narasta kryzys konstytucyjny, który rozpoczął się pod koniec ubiegłego roku i prawdopodobnie zwiększy napięcia z Unią Europejską, co jednocześnie podniesie ryzyko pogorszenia klimatu inwestycyjnego w Polsce” – czytamy w komunikacie.
Zdaniem Moody’s kryzys konstytucyjny negatywnie wpływa na inwestycje w Polsce. Agencja zauważyła, że „inwestycje spadły o 2,2 proc.” w pierwszym kwartale 2016 roku w porównaniu do analogicznego okresu przed rokiem. „Chociaż oczekujemy, że konsumpcja będzie wspierać realny wzrost w tym roku, który wyniesie od 3 do 3,5 proc., jednak upośledzony klimat inwestycyjny grozi zmniejszeniem wzrostu” – skomentowano.
Agencja przypomina, że kryzys konstytucyjny w Polsce rozpoczął się, gdy poprzedni rząd przyjął w czerwcu 2015 r. nowelę ustawy o Trybunale Konstytucyjnym (która weszła w życie w sierpniu 2015 r.). Ustawa ta umożliwiła parlamentowi wybranie (przed wyborami w październiku 2015 r.) następców wszystkich członków Trybunału, których kadencja kończyła się w 2015 r., w tym także tych, których kadencja kończyła się po październikowych wyborach.
Przypomnijmy, że w maju 2016 roku agencja Moody’s utrzymała rating wiarygodności kredytowej Polski na poziomie A2. Ze stabilnej na negatywną zmieniła się jednak jego prognoza.
/ Źródło: TVN24 | |
| | | betonowe_buty TA SYSTEM TRADER
Liczba postów : 19454 Location : Instytut Badań Giełdowych i Politycznych Registration date : 02/10/2007
| Temat: Re: •Dlaczego Polacy nie oszczędzają? PiS potrzebuje zagranicy Czw 01 Wrz 2016, 15:18 | |
| jak zdobyć bilion - plan Morawieckiego.
Plan Morawieckiego, czyli drony, promy i Enigma [FELIETON] 01.08.2016, godz. 13:12
Po kilku miesiącach rząd odsłonił karty. Światło dzienne ujrzała strategia wdrożenia planu Morawieckiego. Podczas lektury ponad 200-stronicowego dokumentu po raz kolejny dowiedzieliśmy się, że dzięki realizacji planu wicepremiera będzie się żyć lepiej. Docelowo mamy osiągnąć poziom Włoch. W jaki sposób? No właśnie, z tym jest największy problem.
Kiedy w lutym wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki ogłaszał plan odpowiedzialnego rozwoju, cała jego koncepcja zmieściła się na 66 slajdach. Diagnoza stanu polskiej gospodarki autorstwa wicepremiera wskazująca, że jej motory się zacięły, a paliwo się wypala, wzbudziła duże zainteresowanie i zyskała gorliwych zwolenników.
Część ekspertów zwróciła jednak uwagę, że w planie brakuje konkretów. Jak zrealizować ambitne wizje i skąd wziąć na to pieniądze? – pytali. Można przyjąć, że slajdy wicepremiera są wizją, zaczątkiem planu. Takie też tłumaczenia popłynęły z ław rządowych. - Poczekajcie, wszystko będzie rozpisane, będą konkrety - uspokajał PiS.
No to poczekaliśmy. Od lutego do końca lipca. Wreszcie projekt strategii wdrażającej plan trafił do konsultacji społecznych. Dostaliśmy do przeczytania ponad 200-stronicowy dokument. Niestety, konkretów w nim tyle, co na słynnych 66 slajdach.
Po co ten cały plan? Tu odpowiedź jest dość łatwa, wystarczy spojrzeć na stronę 29. "Głównym celem Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju jest tworzenie warunków dla wzrostu dochodów mieszkańców Polski przy jednoczesnym wzroście spójności w wymiarze społecznym, ekonomicznym i terytorialnym" – czytamy. I dalej: "strategia stawia człowieka w centrum bezpośredniego zainteresowania, podporządkowując działania w sferze gospodarczej osiąganiu celów związanych z poziomem i jakością życia obywateli Polski".
W przeliczeniu na bardziej konkretne wskaźniki: polska rodzina ma w 2030 r. rozporządzać takim samym dochodem na głowę jak przeciętna rodzina unijna. PKB na głowę według parytetu siły nabywczej ma skoczyć z 68 proc. (dane na 2014 r.) do 95 proc. w 2030. Czyli mniej więcej na poziom, który dziś zajmują Włochy. W tym samym czasie odsetek osób zagrożonych ubóstwem i wykluczeniem ma spaść z 24 proc. do 20 proc.
Niestety, szukający odpowiedzi na pytanie, jak te wskaźniki osiągnąć, muszą się naszukać. Minister Morawiecki często powtarza, że polska gospodarka potrzebuje nowych impulsów rozwojowych. Ale impulsy proponowane w strategii wyglądają bardziej jak lista pobożnych życzeń, niż jak konkretny plan.
Perspektywiczną branżą ma być produkcja lotniczo-kosmiczna. Czyli drony. Państwo ma wspierać ich produkcję i rozwój całego sektora. W jaki sposób - nie wiadomo. Kolejna propozycja - projekt "Batory", czyli produkcja promów pasażerskich. Kto ma je produkować, a kto kupować - nie wiadomo. Polskie firmy i jednostki badawcze mają założyć Cyberpark Enigma konkurujący z najlepszymi tego typu przedsięwzięciami w Europie. W czym ma konkurować? Co tworzyć? Co sprzedawać? Czy to będzie przedsięwzięcie biznesowe, czy naukowe? Nie wiadomo. Kolejny pomysł: w Polsce ma powstać Europejskie Laboratorium Badawcze Nowych Materiałów, czyli ośrodek badawczy prowadzący badania nad kontrolowaną syntezą termojądrową. Skąd taki pomysł? Ile to będzie kosztowało? Też nie wiadomo.
Są też pomysły, w których ogólnie nie bardzo wiadomo o co chodzi. Przykład (ze strony 48): „powołanie do życia zanurzonego w środowiskach profesjonalnych ciała koordynującego, odpowiedzialnego za rozpowszechnianie w polskim przemyśle Internetu Rzeczy, wspomagającego integrację infrastruktury informatyczno-technicznej, wspomagającego kompetencyjnie państwo w stymulowaniu rozwoju Przemysłu 4.0”.
Przepuściliśmy to zdanie przez jeden z dostępnych w sieci systemów sprawdzających przejrzystość wypowiedzi. Cytat uzyskał najwyższą możliwą liczbę punktów, co oznacza, że nie mógłby być trudniejszy. Innymi słowy, nikt bez specjalistycznego wykształcenia nie zrozumie, co autorzy strategii mieli na myśli.
Na próżno za to w dokumencie szukać rozwiązania problemów, z którymi polscy przedsiębiorcy borykają się na co dzień. Chodzi o przeciągające się w nieskończoność postępowania i opieszałość sądów, wszechobecną biurokrację, kontrole, które potrafią paraliżować działalność firmy na długie miesiące.
Widać, że autorzy strategii zdają sobie sprawę z tych problemów. Dowód można znaleźć na stronie 134. "Niezrozumiałe, skomplikowane i trudne w egzekwowaniu prawo utrudnia prowadzenie działalności gospodarczej. System prawny staje się dysfunkcjonalny, jeżeli społeczny koszt przyjmowanych przepisów jest większy niż korzyści z nich wynikające (np. od 2004 r. dokonywano 44 nowelizacji ustawy o VAT, 286 godzin rocznie polski przedsiębiorca przeznacza na wykonanie płatności podatkowych, 50 lat po odejściu pracownika pracodawca musi przechowywać listy płac)".
Między dronami, promami i cyberparkami pojawiają się postulaty reformy sądownictwa gospodarczego, ograniczenia represyjności kontroli czy usprawnienia administracji skarbowej. Jednak na próżno szukać informacji, kiedy tych reform należy się spodziewać, i jak mają ułatwić życie przedsiębiorcom, nie wylewając dziecka z kąpielą, czyli bez rezygnowania z tropienia i łapania oszustów.
Konsultacje dokumentu potrwają dwa miesiące. W październiku ma go przyjąć rząd. Ministerstwo Rozwoju zapowiada, że za strategią pójdą akty niższego rzędu. Cały pakiet ma być gotowy jeszcze w tym roku. Pozostaje mieć nadzieję, że znajdzie się w nim to, na co w strategii zabrakło miejsca.
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/plan-morawieckiego-czyli-drony-promy-i,5,0,2133253.html | |
| | | betonowe_buty TA SYSTEM TRADER
Liczba postów : 19454 Location : Instytut Badań Giełdowych i Politycznych Registration date : 02/10/2007
| Temat: Re: •Dlaczego Polacy nie oszczędzają? PiS potrzebuje zagranicy Czw 17 Lis 2016, 17:12 | |
| PKB rośnie najwolniej od trzech lat 2016-11-10 06:19 BARTEK GODUSŁAWSKI
Załamanie w inwestycjach i rozczarowująca konsumpcja zepchnęły wzrost PKB poniżej 3 proc. Bez unijnej kasy będzie coraz gorzej
| |
| | | betonowe_buty TA SYSTEM TRADER
Liczba postów : 19454 Location : Instytut Badań Giełdowych i Politycznych Registration date : 02/10/2007
| Temat: Re: •Dlaczego Polacy nie oszczędzają? PiS potrzebuje zagranicy Czw 17 Lis 2016, 17:15 | |
| Po obniżeniu wieku emerytalnego przez PiSIle dostaniemy przechodząc na nowych zasadach na emeryturę? Oto wyliczenia 16.11.2016, godz. 15:07 Eksperci nie mają wątpliwości, że obniżenie wieku emerytalnego nie pozostanie bez wpływu na wysokość tego, co będziemy dostawać z ZUS. Najwięcej stracą kobiety. Rząd dobrze zdaje sobie sprawę, jak spadną przyszłe emerytury. Już za 10 lat średnie świadczenie skurczy się o prawie tysiąc złotych. W 2037 będzie to już o 1624 zł mniej. W środę Sejm - głosami polityków Prawa i Sprawiedliwości - cofnął reformę poprzedników i obniżył wiek emerytalny. Już od jesieni - 1 października 2017 roku Polacy i Polki będą pracować do 65 (mężczyźni) i 60 (kobiety) roku życia. Eksperci nie mają wątpliwości: - Możemy mieć albo emerytury wyższe, albo wcześniejsze - mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan i członek rady nadzorczej ZUS. Prognozy - zwłaszcza dla kobiet - są dramatyczne. To one najbardziej ucierpią na obniżeniu wieku emerytalnego i jeśli nie będą chciały pracować dłużej dostaną z ZUS grosze. Rząd zna cenę reformyWarto zauważyć, że nawet oszczędzanie z OFE przy wysokiej stopie zwrotu, nie gwarantuje wysokiej emerytury. O tym, jak spadną emerytury dokładnie wie ekipa rządowa. Rząd szacuje, że już w pierwszym roku obowiązywania nowych przepisów średnia emerytura będzie mniejsza o 175 zł. Do 2027 roku średnia emerytura skurczy się o prawie tysiąc złotych. Warto podkreślić, że są to wyliczenia samego rządu, który opiniował projekt prezydenta. Średnia emerytura spadnie o ponad tysiąc złotych dopiero w 2030 roku. Rząd badał spadek emerytur w perspektywie 20 lat. W 2037 średnia emerytura będzie mniejsza o 1624 zł. http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/o-ile-spadna-emerytury-po-obnizeniu-wieku,212,0,2196436.html | |
| | | betonowe_buty TA SYSTEM TRADER
Liczba postów : 19454 Location : Instytut Badań Giełdowych i Politycznych Registration date : 02/10/2007
| Temat: Re: •Dlaczego Polacy nie oszczędzają? PiS potrzebuje zagranicy Wto 14 Mar 2017, 17:26 | |
| Przez tę decyzję władz już nigdy nie będziecie zarabiali jak Niemcy. Rząd to ukrywa, a ja... liczę
Polski rząd wpadł na pomysł, żeby... zachęcać ludzi do dłuższej pracy. Podobno - tak wynika z przecieków, bo na razie nie ma na stole żadnego projektu zmian w prawie - będzie dopłacał w żywej gotówce ludziom, którzy mimo osiągnięcia wieku emerytalnego wciąż będą pracowali i wytwarzali PKB. Co prawda PiS obiecał w wyborach - i przeprowadził przez parlament - ustawę, która obniża wiek emerytalny (Naczelnik obiecał, że będziemy pracować krótko, a pieniądze będą same spadać z nieba). Najwyraźniej doszedł do wniosku, że nie byłoby dobrze, gdyby Naród zaczął korzystać z efektów tych obietnic ;-). Czyżby ktoś wreszcie puknął się w czoło i przypomniał sobie słynne powiedzenie: "Dlaczegoś biedny? Boś głupi. Czegoś głupi? Boś biedny". Dziś w blogu będzie o tym dlaczego wciąż nie możemy dogonić Zachodu i dlaczego pomysły premier Szydło, wicepremiera Morawieckiego oraz Naczelnika Kaczyńskiego mogą sprawić, że nie dogonimy go już nigdy.
http://samcik.blox.pl/2017/03/Przez-te-decyzje-wladz-juz-nigdy-nie-bedziecie.html#Czolka3Img
| |
| | | betonowe_buty TA SYSTEM TRADER
Liczba postów : 19454 Location : Instytut Badań Giełdowych i Politycznych Registration date : 02/10/2007
| Temat: Re: •Dlaczego Polacy nie oszczędzają? PiS potrzebuje zagranicy Czw 06 Lip 2017, 09:09 | |
| Jak PiS wskrzesza socjalizm w Polsce
http://liberte.pl/jak-pis-wskrzesza-socjalizm-w-polsce/ | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: •Dlaczego Polacy nie oszczędzają? PiS potrzebuje zagranicy | |
| |
| | | | •Dlaczego Polacy nie oszczędzają? PiS potrzebuje zagranicy | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |