No to już są jaja jak berety
Korba?
5 Września 2007 22:18 KUCZYN
W USA inwestorzy mieli mnóstwo powodów do niepokoju. Po pierwsze Financial Times poinformował, że podczas badania ksiąg upadłego funduszu Sentinel wykryto brak 500 mln USD. To może sygnalizować, że zarządzający uciekają się już do oszustwa. Po drugie Wall Street Journal ocenił, że Citigroup i inne banki mają kolejny problem. Mogą obciążyć ich dziesiątki miliardów, które zależne od nich wehikuły inwestycyjne (SIV) pożyczyła na krotki termin po to, żeby inwestować w długoterminowe, ale niepłynne produkty inwestycyjne. Transakcje SIV najczęściej nie pojawiają się w księgach tych banków. Już te dwa powody wystarczyłyby, żeby zwiększyć podaż, ale to nie było wszystko.
Opublikowane w środę dane makro nie mogły pomóc obozowi byków. Raport Challengera o planowanych w sierpniu zwolnieniach nie przyniósł dobrych informacji. Ich ilość wzrosła w stosunku do lipca aż o 85 procent. Autorzy raportu twierdzą, że takie pogorszenie sytuacji wynika z zawirowań na rynku kredytów hipotecznych. Potwierdziły ten ponury obraz dane opublikowane przez ADP. Według tej instytucji w sierpniu zatrudnienia w sektorze prywatnym wzrosło jedynie o 38 tysięcy. Te dane mają całkiem sporą, dodatnią korelację z oficjalnym raportem, który zostanie opublikowany w piątek. Jeszcze gorsze były dane opublikowane przez NAR (stowarzyszenie pośredników) - indeks podpisanych umów kupna domów na rynku wtórnym spadł aż o 12,2 proc., do najniższego poziomu od ataku na WTC.
Dwie godziny przed końcem sesji opublikowana została Beżowa Księga Fed (raport o stanie gospodarki). Jej treść drastycznie odbiegała od tego, co wcześniej widzieli inwestorzy. Rezerwa Federalna stwierdzała, że wpływ kryzysu na rynku nieruchomości oraz zawirowań na rynkach finansowych na resztę gospodarki, która rozwija się w umiarkowanym tempie, jest „ograniczony”. Można powiedzieć, że nic ciekawego w tym raporcie nie było, ale gracze wywnioskowali z niego tylko tyle, że wpływu tych negatywnych czynników jeszcze nie widać, ale niedługo będą widoczne.
Takie informacje musiały osłabić dolara. Kurs EUR/USD długo nie chciał ruszyć na północ, bo spadek USD/JPY sygnalizował, że rośnie awersja do ryzyka, a to zawsze sprzyja dolarowi, ale dane z rynku nieruchomości jednak amerykańską walutę załamały. Osłabienie dolara powinno było podnieść ceny surowców, ale tylko ropa zdrożała. Złoto prawie nie zmieniło ceny, a miedź staniała. To była normalna reakcja na recesyjne dane makro. Unikanie ryzyka też surowcom musiało zaszkodzić.
Indeksy giełdowe już na początku sesji spadły, a potem, przez 4,5 godziny, do publikacji Beżowej Księgi, poruszały się w trendzie bocznym. Gracze nie znaleźli szukanego w tym raporcie ratunku, więc podaż przycisnęła, ale walka była bardzo ostra. Walczyli gracze liczące na coraz bardziej prawdopodobną obniżkę stóp z tym, którzy boją się recesji. Jak zwykle prawdziwa bitwa rozegrała się w ostatniej godzinie sesji, ale nie doprowadziła do wyraźnego zwycięstwa jednej ze stron. Można spokojnie powiedzieć, że mimo spadku indeksów nie była to klęska byków. Po tak złych danych mogło być dużo gorzej.
Istotność zniżki potwierdził rosnący wolumen. Na NYSE obróciło się 2,974 mld akcji (o 11,8 proc. więcej niż wczoraj). Na NASDAQ obróciło się 1,958 mld akcji (o 4,5 proc. więcej niż wczoraj).
Wykresy:
S&P 500 opuścił kanał rocznego trendu wzrostowego, więc może spaść o jego szerokość, czyli do 1.370 pkt. Opór na 1.492 pkt. – linia trendu, a potem na 1.500 pkt. (2/3 poprzedniego spadku). Wsparcie na 1.429 pkt.
DJIA pokonał wsparcie na 13.260 pkt., czym mógł otworzyć drogę do 13.079 pkt. Wsparcie na 12.961 pkt. Opór na 13.456 pkt.
TRIN dał sygnał sprzedaży.
NASDAQ przełamał dolne ograniczenie średnioterminowego trendu wzrostowego i kontynuuje dłuższą korektę. Opór na 2.648 pkt. Wsparcie na 2.500 pkt.